Kiedyś w Wernhout była dyskoteka tylko dla Polaków tylko jakims dziwnym trafem sie spaliła, i raczej nie była za to odpowiedzialna "kolorowa " konkurencja.
Osobiście wole imprezy z Turasami, jak to ktoś ładnie napisał. Nikt nie rzuca śmietnikami i nikt nachlany nie ryczy "przeżyj to sam" hehe.
Z czasów mojego mieszkania w Niemczech pamietam dwie rzeczy, jesli chodzi o imprezy. Znajomy Kurd zabrał nas do "spokojnej małej dyskoteki" pod frankfurtem nad men, okazało się że dyskoteka ma garaż pietrowy, a po wejściu byłem jedynym , przepraszam za wyrazenia "białym" poza kafelkami w toalecie. I mimo że trochę się czułem jak potomek niewolnika na imprezie braci aryjskich to było fajnie , spokojnie i normalnie. Przynajmniej do momentu kiedy pamietam. hehe
Stołowalismy się też w jednym imbissie koło naszej chaty. Dośc długo. Poznaliśmy właściciela. I bardzo często zdarzało sie tak, ze po zamknieciu lokalu, zjezdżali się sami jego znajomi, czytaj "turasy" i do rana sprzeczalismy się o sprawy religii, wiary, teroryzmu czy sytuacji politycznej. oni przy herbacie, ja przy piwie. Było przesympatycznie. zawsze.
Polezałbym wiec troche dystansu osobom piszącym o "turasach", pomijajac ze kurd obrazilby sie na to okreslenie bo jest kurdem a nie turkiem, a mialem przyjemnośc poznac np greckich cyganów, czy albańskich muzułmanów. zdaje sobie sprawę że dla niektórych to zawsze będą "turasy".
z mojej strony polecam w Eindhoven "Leenderweg Cafe" . Knajpa z założenia polska. Właścicielka Polka i Turek. Ale zawsze bedę wspominał dyskusje o piłce nożnej gdzie przy barze siedziało 2 holendrów, turek, oryginalny mieszkaniec Detroit i dwóch mieszkańców ameryki południowej. na tym polega klimat knajpy jak dla mnie. to miejsce polecam. nawet Polakom hehehe.