Życie w Holandii
Płatność gotówką może zostać odebrana jako pranie pieniędzy. Wystarczy 1000 euro
Płatności gotówkowe są w Holandii coraz rzadsze. Fotolia/Royalty free
Burmistrz Amsterdamu wytacza kolejne działa wobec działalności przestępczej. Właściciele sklepów, obecnie zobowiązani do zgłaszania władzom transakcji gotówkowych powyżej 10 000 euro, wkrótce powinni raportować także o tych przekraczających zaledwie jeden tysiąc. W ten sposób każdy może znaleźć się na celowniku policji. Głowa miasta uważa, że znacznie pomoże to w zwalczaniu mniejszych przestępców, którzy w ten sposób upłynniają nielegalnie zdobyte pieniądze.
Walka z przestępczością
Femke Halsema postanowiła podjąć stanowcze działania przeciwko przestępcom. Pranie pieniędzy, które często towarzyszy poważniejszemu łamaniu prawa, znalazło się na celowniku burmistrz Amsterdamu, ale to nie wszystko. Zamierza ona ukrócić procedery przestępcze także na innych polach. Ma nadzieję, że dzięki współpracy służb, a także uderzeniu w kilka newralgicznych punktów jednocześnie, miastu uda się wyplenić część „przestępczego półświatka”.
Wydanie 1000 euro w gotówce może być podejrzane
Najbardziej kontrowersyjną i dotykającą największą grupę osób propozycją Halsemy jest obniżenie limitu kwoty, której wydanie w gotówce może się wydać podejrzane. Holandia jest krajem powoli odchodzącym od fizycznych pieniędzy. W pewnych miejscach nie są one już w ogóle przyjmowane, a karta płatnicza jest jedynym rozwiązaniem.
Obecnie właściciele sklepów mają obowiązek składania każdej nietypowej transakcji – jakimi są te wynoszące ponad 10 000 euro, płatne w gotówce – odpowiednim władzom. Wkrótce limit ten ma wynosić zaledwie 1000 euro.
Jeśli będziemy w sklepach przeprowadzali transakcje przekraczające tę kwotę, szybko możemy znaleźć się więc na celowniku policji – zostanie to odebrane jako pranie brudnych pieniędzy.
Kontrola hoteli i szkolenia dla urzędników
Halsema chce także, aby większą i bardziej skrupulatną ochroną zostały objęte hotele w mieście. Nielegalne zatrudnianie pracowników, wykorzystywanie osób pracujących „na czarno” czy prostytucja są według burmistrz miasta niedopuszczalne i także te formy łamania prawa należy sukcesywnie zwalczać.
Przemysł hotelarsko-gastronomiczny często także bywa finansowany z nie do końca wiadomych źródeł i wszelkie niejasności oraz znaki zapytania muszą zostać wyjaśnione.
Nie upiecze się nawet taksówkarzom – miasto będzie patrzeć im na ręce. W Amsterdamie działa około 4000 firm taksówkarskich i podejrzewa się, że część z nich bezpośrednio powiązana jest ze światem przestępczym.
Także urzędnicy i pracownicy służb miejskich niższych szczebli, mający na co dzień kontakt z obywatelami, otrzymają specjalne szkolenia mające uczulać ich na rozpoznawanie, nie tak łatwych do dostrzeżenia niewprawnym okiem, oznak przestępczości.
Pranie dużych pieniędzy, handel ludźmi, oszustwa oraz handel narkotykami to kwestie, które wciąż stoją solą w oku miasta. Amsterdam chce się rozwijać, ale w jedynym słusznym kierunku i walka z przestępczością – zarówno z tą mniejszą, jak i zorganizowaną – ma mu w tym dopomóc.
To może Cię zainteresować