Niegdyś ludzie posiadający barki, zazwyczaj działający w transporcie wodnym, zamieszkiwali na nich wraz z całymi rodzinami. Moda na życie na wodzie rozwinęła się szczególnie w latach 70. ubiegłego wieku, w czasie wielkiego kryzysu mieszkaniowego. Barki były tanie – wystarczyło zacumować ją gdzieś w mieście, podłączyć prąd, wodę i voilá! Lokum gotowe.
Typowa powierzchnia użytkowa barki waha się od 35 do 150 m2 – jest na niej z pewnością wygodniej niż w ciasnym mieszkanku w bloku z uciążliwymi sąsiadami – na wodzie nikt nie będzie kłócił się nam za ścianą, a co więcej – gdy znudzi nam się widok zza okna, łatwo możemy go zmienić!
Barka dla wielu Holendrów jest synonimem wolności. Domatorzy bez obaw mogą wyruszyć na wakacje nie opuszczając swych ukochanych czterech kątów – dzięki gęstej sieci kanałów z łatwością można dopłynąć nawet na południe Francji.
Dzięki zdobyczom techniki życie na barce jest coraz wygodniejsze, jednak wciąż ma swoje mankamenty. Zimą takie mieszkanie jest ciężkie do ogrzania, niektórzy nie czują się komfortowo używając gazu z butli, a nieczystości muszą być zbierane do specjalnych zbiorników – nie można ich przecież wypuszczać bezpośrednio do kanałów. Problemem – w dzisiejszych czasach jednym z najpoważniejszych – jest również trudność w podłączeniu Internetu, czy telewizji kablowej.
W ostatnich latach rosną nie tylko ceny regularnych gruntów i mieszkań, ale także barek i miejsc do cumowania – najdroższe są naturalnie centra miast. Jako, że niektóre pływające domy są w dzisiejszych czasach już tak nowoczesne, że niewiele mają w sobie z tradycyjnych barek, władze miast – na przykład Amsterdamu – wydają obostrzenia nakazujące barkom nawiązywanie wyglądem do tych starego typu.
To może Cię zainteresować