29
Społeczeństwo mieszczańskie
Po pierwsze, jesteśmy bardzo rożni pod względem mentalności. Holendrzy od wieków żyli w społeczeństwie mieszczańskim, tzn to klasa średnia rządziła i napędzała gospodarkę kraju. W czasie gdy Polacy zmagali się z kolejnymi zaborcami a potem walczyli z systemem komunistycznym, Holendrzy decydowali sami za siebie. To wyrobiło u nich odpowiedzialność za swoje poczynania i wiara we własne siły. Polak za to nauczył się, że nie warto jest budować dom, bo zburzy go wojna, lub tez odbiorą komuniści. Naszym hasłem było, kto nie kombinuje ten nie żyje. Jeszcze 30 lat temu, wykręcaliśmy żarówki z winy, bo uważaliśmy, ze wspólne to niczyje, a na dodatek sami nie mogliśmy tych żarówek kopić, bo brakowało ich w sklepach. Holendrzy tego nie rozumieją, dla nich społeczeństwo to oni sami, więc nie będą kraść sami sobie.
Po pierwsze, jesteśmy bardzo rożni pod względem mentalności. Holendrzy od wieków żyli w społeczeństwie mieszczańskim, tzn to klasa średnia rządziła i napędzała gospodarkę kraju. W czasie gdy Polacy zmagali się z kolejnymi zaborcami a potem walczyli z systemem komunistycznym, Holendrzy decydowali sami za siebie. To wyrobiło u nich odpowiedzialność za swoje poczynania i wiara we własne siły. Polak za to nauczył się, że nie warto jest budować dom, bo zburzy go wojna, lub tez odbiorą komuniści. Naszym hasłem było, kto nie kombinuje ten nie żyje. Jeszcze 30 lat temu, wykręcaliśmy żarówki z winy, bo uważaliśmy, ze wspólne to niczyje, a na dodatek sami nie mogliśmy tych żarówek kopić, bo brakowało ich w sklepach. Holendrzy tego nie rozumieją, dla nich społeczeństwo to oni sami, więc nie będą kraść sami sobie.
Holendrzy są pracowici, a Polacy...
Foto: http://actividadesjg.wordpress.com/actividades/
|
Tutaj może ze mną się nie zgodzisz, ale Holendrów uważam za bardziej pracowitych. Nie chodzi mi o to, ze Polacy są leniwi, ale chodzi o wydajność pracy. Polak może przez cały dzień biegać z taczka po budowie zmęczy się, napoci a efekty będą marne. Holender za to tak zaplanuje swój dzień pracy, aby jego praca była efektowna i trwała. Jak coś zacznie to wykona to może i wolno, ale dokładnie. A w Polsce sami wiecie. Dziury na drogach, łata się, robota jest wykonana w pocie czoła, ale po dwóch tygodniach robotę trzeba powtarzać. Ponadto Holender umie balansować czas poświęcony na pracę i na czas wolny.
Polacy są spontaniczni, a Holendrzy wręcz odwrotnie.
Polacy są spontaniczni, a Holendrzy wręcz odwrotnie.
Foto: stock.xchng |
Polak jak ma ochotę to odwiedza swoich przyjaciół o każdej porze dnia i nocy. Holendrzy za to muszą mieć wszystko zaplanowane. Ich życiem rządzi „agenda” czyli kalendarz, gdzie zapisuje się wszystkie aktywności. Wygląda to tak, jeden Holender proponuje drugiemu spotkanie przy kawie, oboje wyjmują swoje „agendy” i ustalają termin. Wygląda to nieco komicznie, bo często od razu planują, ze kawę będą pic od 16:00 do 17:00. Umawianie się i nie zapisanie w kalendarzu uważa się za nietaktowne i niepoważne. Godzina spotkanie jest tez sztywna, więc nie należy się spóźniać. A jak jest u Polaków? Kto z nas zapisuje, że za tydzień o 14:00 będzie pil kawę z kolega. Mam ochotę dzwonie teraz, idziemy i przebywamy ze sobą tak długo jak chcemy. Co za tym idzie, dla nas powiedzenie, że umawiamy się na kawę, nie oznacza, że nie zjemy razem obiadu a potem nie wypijemy piwa. Dla Holendrów kawa jest kawa i jeżeli wspólny lunch nie był w planie to jego razem nie zjemy i tu przechodzimy do nastopnego zagadnienia jedzenia
Jedno ciastko i śledź
Holendrzy jedzą posiłki w gronie rodzinnym. Najbardziej typowe są holenderskie obiady serwowane ok godziny 18:00. W czasie tego posiłku w domu przebywają tylko domownicy. Sama byłam świadkiem, gdy mieszkałam u rodziny holenderskiej, jak pani domu wyprosiła (o zgrozo!) swojego własnego ojca, słowami „tato będziemy teraz jeść obiad", na co dziadek wiedział, że już musi wyjść. U nas za to, wmuszanie posiłków jest uznawane za gościnność a co za tym idzie, postępuje się wręcz odwrotnie jak u Holendrów. Jeżeli ktoś przebywa w naszym domu w porze obiadowej to z pewnością zostanie zaciągnięty do stołu i zostanie mu wmuszone schabowe z kapusta. Mieszkańcy krainy wiatraków nie dość, ze jedzą regularnie i w swoim najbliższym gronie to jeszcze ich posiłki nie są obfite. Gotuje dokładnie tyle ile są w stanie zjeść, rzadko kiedy można się tez załapać na dokładkę. Pewnie znane są Tobie tez holenderskie puszki na ciastka. Do jednej kawy przysługuje jedno ciasto. Gospodarz otwiera przed nami puszkę i po wybraniu przez nas ciastka puszka zostaje zamknięta. Holendrzy twierdza, że robią to po to, aby ciastka nie wyschły. My przyzwyczajeni do tego, że piecze się całą blachę ciasta i je się tyle kawałków na ile mamy ochotę, nie rozumiemy jak smaczne ciastka staja sobie na stole zamknięte w puszce a nam nie wypada je jeść w ilości więcej niż jedno ciastko na jedna kawę. Dla Holendrów jest to umiar, bo przecież słodycze nie są zdrowe w dużej ilości. My nazywamy to po prostu sknerstwem oraz brakiem gościnności. Trudno nam też zrozumieć jak można wcinać śledzia stojąc sobie na targu.
Podsumowując: Polacy i Holendrzy wychowali się w całkiem innych warunkach i dlatego mamy inne przyzwyczajenia i normy wartości. Oczywiście podane przykłady są najbardziej typowe, ale każdy człowiek jest różny. W Holandii tak jak na całym świecie im mniejsza miejscowość tym ludzie są bardziej gościnni, także jeżeli chcecie zajadać ciasteczka nie jedzcie do Amsterdamu czy Rotterdamu.
Podsumowując: Polacy i Holendrzy wychowali się w całkiem innych warunkach i dlatego mamy inne przyzwyczajenia i normy wartości. Oczywiście podane przykłady są najbardziej typowe, ale każdy człowiek jest różny. W Holandii tak jak na całym świecie im mniejsza miejscowość tym ludzie są bardziej gościnni, także jeżeli chcecie zajadać ciasteczka nie jedzcie do Amsterdamu czy Rotterdamu.
To może Cię zainteresować
14-04-2013 21:01
14-04-2013 20:29
13-04-2013 19:03
13-04-2013 19:02
13-04-2013 13:19
13-04-2013 13:08