Witam wszystkich. Mam duży problem i nie wiem co robić. Zostałam bez niczego.. Ale może od początku .
Jestem Mariolka [Moppie]. Mam 19 lat, wyjechałam do Holandii pół roku temu. Bez języka, bez grosza pieniędzy. Gdy wyjeżdżałam miałam obiecaną pracę, mieszkanie itp. Wyjechałam, żeby zarobić pieniądze na zadłużone mieszkanie w PL. Mówione było, że pierwszy tydzień będę u znajomego polaka. W tym czasie pomogą mi załatwiać sprawy z meldunkiem, Sofi number, pracą i innymi potrzebnymi sprawami. No i co? Do tej pory ani mieszkania, ani pracy. Przez ten czas znajomi próbowali "wciskać" mnie po swoich znajomych na krótkie okresy pobytu. Do tej pory żyłam z myślą ''jakoś to będzie". Raz bywało lepiej, raz gorzej. Mieszkałam w wielu miejscach, jedne były dobre, inne miały straszne warunki, ale nie narzekałam, bo cieszyłam się, że chociaż mam dach nad głową i kawałek chleba. Bywało, że mieszkałam w pokoju z pozaklenajymi oknami, gdzie reszta mieszkania była remontowana, także musiałam czekać do wieczora, aż inni wrócą z pracy by móć iść do łazienki, czy do kuchni. Mieszkałam tam miesiąc - siedziałam w tym "pokoju" sama bez TV, muzyki czy komputera. Jedynym plusem z tego było to, że nie musiałam płacić za wynajem z tego powodu, że był remont. Innym razem mieszkałam 3 miesiące na strychu, gdzie było jedno maleńkie okienko - w dodatku nie dało się go otworzyć - materac i szafa. Nie wychodziłam z niego prawie w ogóle, siedzialam i patrzyłam się w ścianę całymi dniami, raz czy dwa razy dziennie schodziłam na dół by coś zjeść no i do wc oczywiśćie. Na dole mieszkał polak z holenderką z którymi nie miałam najlepszych kontaktów. Byłam przez nich traktowana z niższością, poniżana i obrażana. Ale musiałam przecierpieć, bo nie miałam innego miejsca, a nikt nie pokazał mi co mogę zrobić w kierunku uzyskania pracy i mieszkania. A tu ani telefonu, ani internetu. Sama nie mogłam niestety się tego dowiedzieć - nie znam ludzi, języka [tylko angielski], otoczenia. Ale cóż z tego jak nie wychodziłam z domu dalej niż do skelpu na dól [8, w tym 3 sama -liczyłam], bo gdybym wyszła gdzieś dalej nie miałabym powrotu a co za tym idzie straciłabym wszystkie moje rzeczy. Plan z opłatą mieszkania w PL stał się legendą, bo na czas nie został spłacony dług i mieszkanie straciłam. Nie mam kontaktu z rodziną w Polsce, nigdy nie układało mi się dobrze z nimi. Wiele razy ludzie od których oczekiwałam pomocy okazywali się fałszywi. Dwa razy nawet chcieli mnie sprzedać do turków czy innych tego typu osób, ale na moje szczęście udawało mi się w porę zorientować. Fakt faktem - znajomi z którymi wyjechałam starali się jak mogli, żebym miała gdzie spać chociaż warunki nie zawsze były dobre. Raz nawet mieszkałam w domku letniskowym nieużywanym od roku bez prądu, wody, wc. ogrzewania. Łazienka była na drugim końcu terenu z domkami. W podłodze były dziury do której można było spokojnie wpaść przez nieuwagę, zakryte były jedynie deskami. A ja bez pieniędzy na jedzenie czekałam na łaskę. W końcu znudziła im się pomoc - otworzyli firmę i zajmują się swoim biznesem a ja kombinuję jak przeżyć. Nie mam ubezpieczenia, sofi number zabrała holenderka u której byłam, nie mam numerów ani pieniędzy na koncie [z resztą mojego nr też nie znam, a nie umiem sprawdzić]. Zostałam bez pieniędzy na powrót - chociaż nie ma do czego, bo mieszkanie też straciłam. Ostatnim razem zostałam przeniesiona na budki [Grootslag] na 3 dni i jutro muszę znaleść nowe miejsce, bo wyjeżdżają do PL. Chiałam uzyskać pomoc od tutejszych polaków, ale każdy tu ma pracę i dach nad głową więc nie przejeli się mną zbytnio.
Nie wiem naprawdę co dalej, gdzie mam iść. Może poradzicie mi coś ? Jestem bez sił.
Z góry dziękuję.
Jestem Mariolka [Moppie]. Mam 19 lat, wyjechałam do Holandii pół roku temu. Bez języka, bez grosza pieniędzy. Gdy wyjeżdżałam miałam obiecaną pracę, mieszkanie itp. Wyjechałam, żeby zarobić pieniądze na zadłużone mieszkanie w PL. Mówione było, że pierwszy tydzień będę u znajomego polaka. W tym czasie pomogą mi załatwiać sprawy z meldunkiem, Sofi number, pracą i innymi potrzebnymi sprawami. No i co? Do tej pory ani mieszkania, ani pracy. Przez ten czas znajomi próbowali "wciskać" mnie po swoich znajomych na krótkie okresy pobytu. Do tej pory żyłam z myślą ''jakoś to będzie". Raz bywało lepiej, raz gorzej. Mieszkałam w wielu miejscach, jedne były dobre, inne miały straszne warunki, ale nie narzekałam, bo cieszyłam się, że chociaż mam dach nad głową i kawałek chleba. Bywało, że mieszkałam w pokoju z pozaklenajymi oknami, gdzie reszta mieszkania była remontowana, także musiałam czekać do wieczora, aż inni wrócą z pracy by móć iść do łazienki, czy do kuchni. Mieszkałam tam miesiąc - siedziałam w tym "pokoju" sama bez TV, muzyki czy komputera. Jedynym plusem z tego było to, że nie musiałam płacić za wynajem z tego powodu, że był remont. Innym razem mieszkałam 3 miesiące na strychu, gdzie było jedno maleńkie okienko - w dodatku nie dało się go otworzyć - materac i szafa. Nie wychodziłam z niego prawie w ogóle, siedzialam i patrzyłam się w ścianę całymi dniami, raz czy dwa razy dziennie schodziłam na dół by coś zjeść no i do wc oczywiśćie. Na dole mieszkał polak z holenderką z którymi nie miałam najlepszych kontaktów. Byłam przez nich traktowana z niższością, poniżana i obrażana. Ale musiałam przecierpieć, bo nie miałam innego miejsca, a nikt nie pokazał mi co mogę zrobić w kierunku uzyskania pracy i mieszkania. A tu ani telefonu, ani internetu. Sama nie mogłam niestety się tego dowiedzieć - nie znam ludzi, języka [tylko angielski], otoczenia. Ale cóż z tego jak nie wychodziłam z domu dalej niż do skelpu na dól [8, w tym 3 sama -liczyłam], bo gdybym wyszła gdzieś dalej nie miałabym powrotu a co za tym idzie straciłabym wszystkie moje rzeczy. Plan z opłatą mieszkania w PL stał się legendą, bo na czas nie został spłacony dług i mieszkanie straciłam. Nie mam kontaktu z rodziną w Polsce, nigdy nie układało mi się dobrze z nimi. Wiele razy ludzie od których oczekiwałam pomocy okazywali się fałszywi. Dwa razy nawet chcieli mnie sprzedać do turków czy innych tego typu osób, ale na moje szczęście udawało mi się w porę zorientować. Fakt faktem - znajomi z którymi wyjechałam starali się jak mogli, żebym miała gdzie spać chociaż warunki nie zawsze były dobre. Raz nawet mieszkałam w domku letniskowym nieużywanym od roku bez prądu, wody, wc. ogrzewania. Łazienka była na drugim końcu terenu z domkami. W podłodze były dziury do której można było spokojnie wpaść przez nieuwagę, zakryte były jedynie deskami. A ja bez pieniędzy na jedzenie czekałam na łaskę. W końcu znudziła im się pomoc - otworzyli firmę i zajmują się swoim biznesem a ja kombinuję jak przeżyć. Nie mam ubezpieczenia, sofi number zabrała holenderka u której byłam, nie mam numerów ani pieniędzy na koncie [z resztą mojego nr też nie znam, a nie umiem sprawdzić]. Zostałam bez pieniędzy na powrót - chociaż nie ma do czego, bo mieszkanie też straciłam. Ostatnim razem zostałam przeniesiona na budki [Grootslag] na 3 dni i jutro muszę znaleść nowe miejsce, bo wyjeżdżają do PL. Chiałam uzyskać pomoc od tutejszych polaków, ale każdy tu ma pracę i dach nad głową więc nie przejeli się mną zbytnio.
Nie wiem naprawdę co dalej, gdzie mam iść. Może poradzicie mi coś ? Jestem bez sił.
Z góry dziękuję.