Zwyczajny, bo młodzież nie może pamiętać, starsza młodzież - owszem!
Teczki w kioskach "Ruchu" - za komuny były to dosłownie tekturowe teczki, do których wkładało się zaprenumerowane czasopisma. Bo normalnie kupić nie dało rady. Czemu? - nie wiem, nakład się nie zmieniał, może dlatego, że wydawnictwa miały ograniczony przydział papieru i farby drukarskiej?...
W każdym razie każda taka teczka miała numer przypisany do nazwiska. Szło się raz w tygodniu po tygodniki, podawało numer, pani odznaczała w kajecie i upragniony magazyn był Twój!
Chlebek... mmm... kupować w piekarni taki voorgebakken?... I piec samemu?...
Teczki w kioskach "Ruchu" - za komuny były to dosłownie tekturowe teczki, do których wkładało się zaprenumerowane czasopisma. Bo normalnie kupić nie dało rady. Czemu? - nie wiem, nakład się nie zmieniał, może dlatego, że wydawnictwa miały ograniczony przydział papieru i farby drukarskiej?...
W każdym razie każda taka teczka miała numer przypisany do nazwiska. Szło się raz w tygodniu po tygodniki, podawało numer, pani odznaczała w kajecie i upragniony magazyn był Twój!
Chlebek... mmm... kupować w piekarni taki voorgebakken?... I piec samemu?...