Wróciłam po 2 mc pobycie w Polsce do Holandii. W międzyczasie wyrobiłam sobie imienną OV chipkaart, przyszedł list - przed pierwszym użyciem trzeba ją aktywować w specjalnym automacie. W pobliżu nie mam akurat takiego, nie mieszkam w Amsterdamie, ale będąc tam na stacji próbowałam ją aktywować. Widzocznie zaczęłam robić coś źle bo podszedł do mnie pan z logo NS i próbował mi pomóc. Zobaczył że na "koncie" mam 0, a ja mam doładowanie automatyczne z mojego banku poniżej określonej kwoty (chyba 10 euro). Powiedział, że muszę zasilić konto. A ja nie mogę zasilić konta ponieważ karta jest nieaktywna. A ten list z instrukcjami gdzieś zgubiłam, może niechcący wyrzuciłam.
Myślałam, że to jest prostsze...pewnie jest, po jakimś czasie. Ale jak do tej pory moje różne "przygody" z OV chipkaart (w każdej wersji) mogłyby posłużyć jako materiał filmowy do komedii...
rezultat był taki, że zmęczona pod koniec dnia zasuwałam pieszo 45 min bo bez aktywnej karty nie mogę korzystać z autobusu, metra czy tramwaju w Amsterdamie. Kiedyś przynajmniej można było kupić u kierowcy taki jednorazowy bilet (strippenkaart), co jest przydatne jak się znowu gdzieś zgubię.
Myślałam, że to jest prostsze...pewnie jest, po jakimś czasie. Ale jak do tej pory moje różne "przygody" z OV chipkaart (w każdej wersji) mogłyby posłużyć jako materiał filmowy do komedii...
rezultat był taki, że zmęczona pod koniec dnia zasuwałam pieszo 45 min bo bez aktywnej karty nie mogę korzystać z autobusu, metra czy tramwaju w Amsterdamie. Kiedyś przynajmniej można było kupić u kierowcy taki jednorazowy bilet (strippenkaart), co jest przydatne jak się znowu gdzieś zgubię.