Witam,
świeżynka tu jestem, więc jak coś pokręcę, nie bić
Mój mąż jakiś czas temu pracował w Holandii.
Pracę zakończył 2 i pół roku temu. Jakiś czas temu, na nasze konto zaczęły wpływać przelewy z Belastingdienst. Nie mieliśmy zielonego pojęcia skąd i dlaczego. Dopiero jak przyszły dokumenty okazało się, że to zwrot z Zorgtoeslag. Rzecz w tym, że nie ubiegaliśmy się o to, a generalnie, nawet się to nie należało.
Póki nie zorientowaliśmy się o co chodzi, wpłynęło na konto ok. 900 euro.
Poczytałam trochę na forach, wysłaliśmy do Belastingu pismo, by przysłali dokument o rezygnację.
Czasowo wyglądało to tak: mąż zjechał do Polski w grudniu 2009 roku, pierwszy przelew wpłynął w czerwcu 2011 roku, ostatni w maju 2012 roku. Trochę to trwało, ale nie znamy holenderskiego, póki nie poczytałam o Zorgtoeslag, myślałam, że to jakieś zwroty z pracy.
Wiedzieliśmy, że część z tych pieniędzy nam się nie należy i, że trzeba je będzie zwrócić.
Pierwsza decyzja przyszła w grudniu 2011 roku, tam kwotę 474 euro rozłożono nam na 24 raty po 20 euro. Podano nr konta i nr acceptgiro.
Zaczęłam płacić.
Przelewy z Belastingu przychodziły nadal, bo nie wiedziałam, jak to odkręcić.
Druga decyzja przyszła w kwietniu 2012 roku, kazali płacić po 27 euro. I tu pies pogrzebany, bo nie zauważyłam, że zmieniono nr konta i acceptgiro.
Przychodziły jakieś pisma, ale ja święcie przekonana, że przecież jestem w porządku, bo płacę, nie tłumaczyłam ich.
Kolejna decyzja przyszła w czerwcu, kazali płacić po 28 euro. I tu też, jak się potem okazało, były inne numery konta i acceptgiro.
Dzisiaj mnie zastrzelili śliczną decyzją na różowym papierku, gdzie to nas straszą, co to nam zrobią, bo wg nich, nie wpłaciliśmy nic!
A ja mam wszystkie wydruki z mBanku przelewów sepa, po 28 euro, robionych w terminie, tyle, że na dane podane w pierwszej decyzji.
Szczerze mówiąc, nie wiem co robić, rozumiem, że niewiedza mnie nie tłumaczy, tyle, że ja miałam pełen komfort, bo przecież płaciłam! Dooopa ze mnie, bo nie bardzo wiedziałam, o co chodzi w pismamch od nich. Myślałam, że to jakieś ichnie rozliczenia.
No i się doigrałam
Poradźcie, co można zrobić w tej, patowej jak dla mnie sytuacji?
Pieniądze wpłacałam, ponad 250 euro, czyli tyle, ile chcieli. Tyle, że na złe konto
Pomóżcie babie w potrzebie
Anka
świeżynka tu jestem, więc jak coś pokręcę, nie bić
Mój mąż jakiś czas temu pracował w Holandii.
Pracę zakończył 2 i pół roku temu. Jakiś czas temu, na nasze konto zaczęły wpływać przelewy z Belastingdienst. Nie mieliśmy zielonego pojęcia skąd i dlaczego. Dopiero jak przyszły dokumenty okazało się, że to zwrot z Zorgtoeslag. Rzecz w tym, że nie ubiegaliśmy się o to, a generalnie, nawet się to nie należało.
Póki nie zorientowaliśmy się o co chodzi, wpłynęło na konto ok. 900 euro.
Poczytałam trochę na forach, wysłaliśmy do Belastingu pismo, by przysłali dokument o rezygnację.
Czasowo wyglądało to tak: mąż zjechał do Polski w grudniu 2009 roku, pierwszy przelew wpłynął w czerwcu 2011 roku, ostatni w maju 2012 roku. Trochę to trwało, ale nie znamy holenderskiego, póki nie poczytałam o Zorgtoeslag, myślałam, że to jakieś zwroty z pracy.
Wiedzieliśmy, że część z tych pieniędzy nam się nie należy i, że trzeba je będzie zwrócić.
Pierwsza decyzja przyszła w grudniu 2011 roku, tam kwotę 474 euro rozłożono nam na 24 raty po 20 euro. Podano nr konta i nr acceptgiro.
Zaczęłam płacić.
Przelewy z Belastingu przychodziły nadal, bo nie wiedziałam, jak to odkręcić.
Druga decyzja przyszła w kwietniu 2012 roku, kazali płacić po 27 euro. I tu pies pogrzebany, bo nie zauważyłam, że zmieniono nr konta i acceptgiro.
Przychodziły jakieś pisma, ale ja święcie przekonana, że przecież jestem w porządku, bo płacę, nie tłumaczyłam ich.
Kolejna decyzja przyszła w czerwcu, kazali płacić po 28 euro. I tu też, jak się potem okazało, były inne numery konta i acceptgiro.
Dzisiaj mnie zastrzelili śliczną decyzją na różowym papierku, gdzie to nas straszą, co to nam zrobią, bo wg nich, nie wpłaciliśmy nic!
A ja mam wszystkie wydruki z mBanku przelewów sepa, po 28 euro, robionych w terminie, tyle, że na dane podane w pierwszej decyzji.
Szczerze mówiąc, nie wiem co robić, rozumiem, że niewiedza mnie nie tłumaczy, tyle, że ja miałam pełen komfort, bo przecież płaciłam! Dooopa ze mnie, bo nie bardzo wiedziałam, o co chodzi w pismamch od nich. Myślałam, że to jakieś ichnie rozliczenia.
No i się doigrałam
Poradźcie, co można zrobić w tej, patowej jak dla mnie sytuacji?
Pieniądze wpłacałam, ponad 250 euro, czyli tyle, ile chcieli. Tyle, że na złe konto
Pomóżcie babie w potrzebie
Anka