wiki.fakt.pl/Pakistanczyk-zabil-polke,1.html
Pakistańczyk zabił Polkę
Pakistańczyk Naeem A. zgotował piekło na ziemi kobiecie, z którą miał czwórkę dzieci. Bił ją, codzienni poniżał, zmuszał do prostytucji a w końcu ją zamordował. Ciało porzucił w przydrożnym rowie. Dramat kobiety trwał kilka lat
Naeem A. pchnął Agnieszkę A. nożem, a jej zakrwawione zwłoki porzucił w rowie w Dobroniu pod Pabianicami. Do sądu w Łodzi wpłynął właśnie akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie.
Naeem A. ma dziś 39 lat. Miał kartę stałego pobytu w Polsce, handlował tekstyliami - pisze "Dziennik Łódzki". W 1996 roku ożenił się z Magdaleną R., urodził im się syn. Oboje rozwiedli się w 2004 roku, już w czasie małżeństwa Naeem utrzymywał związki z czterema innymi kobietami. Jedną z nich była Agnieszka F. - miał z nią czworo dzieci: chłopczyka i trzy dziewczynki. Dopiero w latach 2008-2009 dzieci otrzymały nazwisko ojca, zaś Agnieszka zmieniła nazwisko z F. na A. (żoną Pakistańczyka nigdy nie została).
Agnieszka była zakochana na zabój i ślepo zapatrzona w ojca swoich dzieci: przeszła na islam, stała się wręcz jego poddaną - pisze "DŁ". Miłość była jednak jednostronna. Na początku 2005 roku Naeem A. zmusił ją do uprawiania prostytucji. Wykorzystał jej krytyczne położenie - twierdzą śledczy. Co miesiąc odbierał od niej 8 tys. zł. Potem uznał, że to za mało, więc bił ją, aby zmusić do większej "wydajności".
Naeem miał na Agnieszkę haka. W tym czasie jej dzieci były w Pakistanie. Kobieta cały czas tęskniła za nimi. Jej "partner" zgadzał się by do nich dzwoniła - za każde połączenie kazał sobie płacić 100 lub 200 zł.
W 2006 roku kobieta pojechała po dzieci do Pakistanu. Rodzina "męża" zabrała jej jednak paszport i traktowała jak niewolnicę. Kobieta nie wytrzymała. Zabrała potajemnie dzieci i schroniła się w polskiej ambasadzie, która pożyczyła jej pieniądze na powrót do Polski.
Z początku zamieszkała u matki, ale warunki nie były najlepsze, dlatego zaczęła starać się o lokal socjalny, Wtedy pojawił się Naeem A. Z uwagi na dzieci pozwolił jej skorzystać z jego mieszkania przy al. Kościuszki. I to był błąd, który, kosztował ją życie. Do tragedii doszło w nocy z 7 na 8 czerwca 2009 roku Pakistańczyk wszedł do pokoju, w którym spała Agnieszka i zadał jej dwa ciosy nożem w brzuch, po czym wyprowadził ją do peugeota, w którym najpewniej zmarła z wykrwawienia. Ciało porzucił w Dobroniu. Teraz grozi mu dożywocie.
Postanowiła uciec. Nie było to łatwe, bo mąż zabrał jej i dzieciom paszporty. Ale zdesperowanej kobiecie udało się skontaktować z ambasadą. Dostała schronienie, wyjechała do Polski. Miała nadzieję, że wreszcie skończyło się jej piekło.
Zatrzymała się u mamy, Haliny (54 l.). Szybko znalazł ją tu Naeem. Zobowiązał się płacić na dzieci alimenty, pod pretekstem stworzenia im lepszych warunków do życia wynajął im mieszkanie. Miał pełną kontrolę nad kobietą, przez cały czas szantażował, że zabierze jej dzieci. Koszmar Agnieszki, która w swoim kraju też nie mogła czuć się bezpiecznie, trwał.
Aż nadszedł 7 czerwca 2009 roku. Rankiem dzieci nie znalazły w domu mamy, która kładła je do snu. To się nigdy wcześniej nie zdarzyło.
Zaczęły się poszukiwania i śledztwo. Przyniosło ono najgorsze: 17 czerwca znaleziono ciało Agnieszki przy trasie pod Pabianicami. Zatrzymano Naeema A. Okazało się, że kobieta została zabita w jej mieszkaniu. Znaleziono tam ślady jej krwi. Ubrudzone nią było również ubranie Naeema.
Pakistańczyk nie przyznaje się do winy. Ale zdaniem biegłych z zakresu orientalistyki, którzy piszą o zbrodni w aktach sprawy, jej motyw jest jasny: Naeem chciał zmyć hańbę, jaką okryła go Agnieszka uciekając do Polski i zabierając dzieci.
Według religii Naeema to mężczyzna ma prawo i obowiązek decydować o losach swojej kobiety. To jego własność. Może nią handlować jak towarem. Kobieta nie ma prawa głosu, nie może wyjawiać swoich poglądów. Ucieczka od męża jest zaś czynem niemoralnym, nagannym. Powinna być ukarana, bo godzi w honor mężczyzny. Uznaje się go wówczas za społecznego impotenta, a stygmat przywiera do całej jego rodziny. Zhańbiony może odzyskać honor jedynie zabijając, dokonując tzw. zabójstwa honorowego, w Pakistanie znanego jako karo-kari. Tam to nie jest przestępstwo, ale uprawniony akt, wymierzenie kary komuś, kto łamie porządek.
I tak właśnie zdaniem prokuratury uczynił Naeem. Postąpił według swojego prawa. Co powie w sądzie? Czy przyzna się do winy? To pozostanie w czterech ścianach sali, bo sędzia zdecydował, że sprawa odbywa się za drzwiami zamkniętymi. W myśl polskiego prawa Naeemowi za zabójstwo grozi najsurowsza kara: dożywocie.
.
Pakistańczyk zabił Polkę
Pakistańczyk Naeem A. zgotował piekło na ziemi kobiecie, z którą miał czwórkę dzieci. Bił ją, codzienni poniżał, zmuszał do prostytucji a w końcu ją zamordował. Ciało porzucił w przydrożnym rowie. Dramat kobiety trwał kilka lat
Naeem A. pchnął Agnieszkę A. nożem, a jej zakrwawione zwłoki porzucił w rowie w Dobroniu pod Pabianicami. Do sądu w Łodzi wpłynął właśnie akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie.
Naeem A. ma dziś 39 lat. Miał kartę stałego pobytu w Polsce, handlował tekstyliami - pisze "Dziennik Łódzki". W 1996 roku ożenił się z Magdaleną R., urodził im się syn. Oboje rozwiedli się w 2004 roku, już w czasie małżeństwa Naeem utrzymywał związki z czterema innymi kobietami. Jedną z nich była Agnieszka F. - miał z nią czworo dzieci: chłopczyka i trzy dziewczynki. Dopiero w latach 2008-2009 dzieci otrzymały nazwisko ojca, zaś Agnieszka zmieniła nazwisko z F. na A. (żoną Pakistańczyka nigdy nie została).
Agnieszka była zakochana na zabój i ślepo zapatrzona w ojca swoich dzieci: przeszła na islam, stała się wręcz jego poddaną - pisze "DŁ". Miłość była jednak jednostronna. Na początku 2005 roku Naeem A. zmusił ją do uprawiania prostytucji. Wykorzystał jej krytyczne położenie - twierdzą śledczy. Co miesiąc odbierał od niej 8 tys. zł. Potem uznał, że to za mało, więc bił ją, aby zmusić do większej "wydajności".
Naeem miał na Agnieszkę haka. W tym czasie jej dzieci były w Pakistanie. Kobieta cały czas tęskniła za nimi. Jej "partner" zgadzał się by do nich dzwoniła - za każde połączenie kazał sobie płacić 100 lub 200 zł.
W 2006 roku kobieta pojechała po dzieci do Pakistanu. Rodzina "męża" zabrała jej jednak paszport i traktowała jak niewolnicę. Kobieta nie wytrzymała. Zabrała potajemnie dzieci i schroniła się w polskiej ambasadzie, która pożyczyła jej pieniądze na powrót do Polski.
Z początku zamieszkała u matki, ale warunki nie były najlepsze, dlatego zaczęła starać się o lokal socjalny, Wtedy pojawił się Naeem A. Z uwagi na dzieci pozwolił jej skorzystać z jego mieszkania przy al. Kościuszki. I to był błąd, który, kosztował ją życie. Do tragedii doszło w nocy z 7 na 8 czerwca 2009 roku Pakistańczyk wszedł do pokoju, w którym spała Agnieszka i zadał jej dwa ciosy nożem w brzuch, po czym wyprowadził ją do peugeota, w którym najpewniej zmarła z wykrwawienia. Ciało porzucił w Dobroniu. Teraz grozi mu dożywocie.
Postanowiła uciec. Nie było to łatwe, bo mąż zabrał jej i dzieciom paszporty. Ale zdesperowanej kobiecie udało się skontaktować z ambasadą. Dostała schronienie, wyjechała do Polski. Miała nadzieję, że wreszcie skończyło się jej piekło.
Zatrzymała się u mamy, Haliny (54 l.). Szybko znalazł ją tu Naeem. Zobowiązał się płacić na dzieci alimenty, pod pretekstem stworzenia im lepszych warunków do życia wynajął im mieszkanie. Miał pełną kontrolę nad kobietą, przez cały czas szantażował, że zabierze jej dzieci. Koszmar Agnieszki, która w swoim kraju też nie mogła czuć się bezpiecznie, trwał.
Aż nadszedł 7 czerwca 2009 roku. Rankiem dzieci nie znalazły w domu mamy, która kładła je do snu. To się nigdy wcześniej nie zdarzyło.
Zaczęły się poszukiwania i śledztwo. Przyniosło ono najgorsze: 17 czerwca znaleziono ciało Agnieszki przy trasie pod Pabianicami. Zatrzymano Naeema A. Okazało się, że kobieta została zabita w jej mieszkaniu. Znaleziono tam ślady jej krwi. Ubrudzone nią było również ubranie Naeema.
Pakistańczyk nie przyznaje się do winy. Ale zdaniem biegłych z zakresu orientalistyki, którzy piszą o zbrodni w aktach sprawy, jej motyw jest jasny: Naeem chciał zmyć hańbę, jaką okryła go Agnieszka uciekając do Polski i zabierając dzieci.
Według religii Naeema to mężczyzna ma prawo i obowiązek decydować o losach swojej kobiety. To jego własność. Może nią handlować jak towarem. Kobieta nie ma prawa głosu, nie może wyjawiać swoich poglądów. Ucieczka od męża jest zaś czynem niemoralnym, nagannym. Powinna być ukarana, bo godzi w honor mężczyzny. Uznaje się go wówczas za społecznego impotenta, a stygmat przywiera do całej jego rodziny. Zhańbiony może odzyskać honor jedynie zabijając, dokonując tzw. zabójstwa honorowego, w Pakistanie znanego jako karo-kari. Tam to nie jest przestępstwo, ale uprawniony akt, wymierzenie kary komuś, kto łamie porządek.
I tak właśnie zdaniem prokuratury uczynił Naeem. Postąpił według swojego prawa. Co powie w sądzie? Czy przyzna się do winy? To pozostanie w czterech ścianach sali, bo sędzia zdecydował, że sprawa odbywa się za drzwiami zamkniętymi. W myśl polskiego prawa Naeemowi za zabójstwo grozi najsurowsza kara: dożywocie.
.