Treść historii:
Jestem nosicielem wirusa HIV. W trakcie dwóch dni mój świat zrobił obrót o 180 stopni, a ja do teraz nie mogę uwierzyć, że spotkało to właśnie mnie. Zawsze robiłem to, czego życzyli sobie moi rodzice. Skończyłem dobrą szkołę, poszedłem na studia. Uzyskałem wyższe wykształcenie, a potem założyłem własną firmę. 4 miesiące temu poszedłem ze znajomymi na imprezę do jednego z warszawskich klubów, które słyną z łatwych dziewczyn. Nie był to nasz pierwszy raz kiedy bawiliśmy się w takim miejscu. Tamtego wieczoru sporo wypiłem i poznałem piękną studentkę. Mówiła, że przyjechała do Warszawy z południa. Spędziliśmy w klubie trochę czasu, a potem przenieśliśmy się do mnie. Wiadomo, co się tam odbyło. Spotykałem się z nią jeszcze przez 2 tygodnie, a później zostawiłem. Po 3 tygodniach od pierwszego spotkania dostałem grypy. Nie przejąłem się tym zbytnio, ponieważ pora roku wskazywała na powszechność tej choroby. Ustąpiła a ja żyłem jak wcześniej. Kilka dni temu kolega napomknął, że chce sobie zrobić darmowe badanie na obecność wirusa HIV. Nie rozumiałem swojej decyzji, ale poczułem, że chcę mu towarzyszyć. W klinice krótki wywiad, pobranie próbki krwi i umówione spotkanie nazajutrz. Wieczorem w domu dopadły mnie dziwne myśli. Nigdy wcześniej nie myślałem o sobie w kategoriach osoby, która mogłaby zostać zainfekowana. Przeczytałem dziesiątki stron w sieci traktujących o HIV. Z każdą kolejną byłem coraz bardziej przerażony. Zacząłem obawiać się, że rzekoma grypa, którą złapałem kilka miesięcy temu, niekoniecznie musiała być grypą, a mogła pierwszym objawem infekcji. W nocy nie mogłem spać. Wierciłem się w łóżku i przekręcałem z jednego boku na drugi. Jakoś nad ranem udało mi się na chwile zmrużyć oczy. Sen bardzo mi pomógł i kiedy się obudziłem, byłem dużo spokojniejszy. Umówiłem się z Marcinem i razem pojechaliśmy odebrać wyniki. W drodze do kliniki znów mnie złapało. Jechałem jak trup i w ogóle się nie odzywałem. Na miejscu, pod drzwiami gabinetu, czekałem jak na wyrok. Kolega wyszedł. Okazało się, że wynik negatywny. Modliłem się w myślach do Boga, abym za kilka minut miał taką samą ulgę na twarzy. Wszedłem. Pani siedząca za biurkiem zapytała mnie o hasło, które podaje się w przypadku takich anonimowych badań. Wyciągnęła kopertę i odpieczętowała. Spojrzała na wynik, potem na mnie i z powrotem na wynik. Lekko załamanym głosem zapytała, czy przypadkiem nie pomyliłem hasła? Obawiałem się najgorszego. Potwierdziłem, że hasło się zgadza i ten wynik na pewno należy do mnie. Wręczyła mi wyniki analizy. Widziałem tylko jedno zdanie "we krwi stwierdzono obecność wirusa...". Miałem HIV! Nie mogłem w to uwierzyć. W jednej chwili cały świat przeleciał mi przed oczami. Ja, z całym moim życiem i planami, stałem się nosicielem. Nie mogłem w to uwierzyć. Do dziś nie mogę uwierzyć. Badanie miało miejsce kilka dni temu, ale ja wciąż nie mogę w to uwierzyć. Nie dochodzi do mnie świadomość faktu, że jestem chory na HIV, a jednocześnie przeszukałem cały internet i jestem coraz bardziej załamany. W przeciągu paru chwil moje życie i wszystko we mnie zostało zniszczone. Nikomu do tej pory nie powiedziałem. Boję się. Boję się, że stracę znajomych, przyjaciół. Boję się, że dojdzie do jakiejś wielkiej tragedii w mojej rodzinie. Jednocześnie nie mam chęci do życia. Nie chcę tej choroby. Panicznie boję się jej rozwoju i nie wiem, co mam ze sobą zrobić.
Jestem nosicielem wirusa HIV. W trakcie dwóch dni mój świat zrobił obrót o 180 stopni, a ja do teraz nie mogę uwierzyć, że spotkało to właśnie mnie. Zawsze robiłem to, czego życzyli sobie moi rodzice. Skończyłem dobrą szkołę, poszedłem na studia. Uzyskałem wyższe wykształcenie, a potem założyłem własną firmę. 4 miesiące temu poszedłem ze znajomymi na imprezę do jednego z warszawskich klubów, które słyną z łatwych dziewczyn. Nie był to nasz pierwszy raz kiedy bawiliśmy się w takim miejscu. Tamtego wieczoru sporo wypiłem i poznałem piękną studentkę. Mówiła, że przyjechała do Warszawy z południa. Spędziliśmy w klubie trochę czasu, a potem przenieśliśmy się do mnie. Wiadomo, co się tam odbyło. Spotykałem się z nią jeszcze przez 2 tygodnie, a później zostawiłem. Po 3 tygodniach od pierwszego spotkania dostałem grypy. Nie przejąłem się tym zbytnio, ponieważ pora roku wskazywała na powszechność tej choroby. Ustąpiła a ja żyłem jak wcześniej. Kilka dni temu kolega napomknął, że chce sobie zrobić darmowe badanie na obecność wirusa HIV. Nie rozumiałem swojej decyzji, ale poczułem, że chcę mu towarzyszyć. W klinice krótki wywiad, pobranie próbki krwi i umówione spotkanie nazajutrz. Wieczorem w domu dopadły mnie dziwne myśli. Nigdy wcześniej nie myślałem o sobie w kategoriach osoby, która mogłaby zostać zainfekowana. Przeczytałem dziesiątki stron w sieci traktujących o HIV. Z każdą kolejną byłem coraz bardziej przerażony. Zacząłem obawiać się, że rzekoma grypa, którą złapałem kilka miesięcy temu, niekoniecznie musiała być grypą, a mogła pierwszym objawem infekcji. W nocy nie mogłem spać. Wierciłem się w łóżku i przekręcałem z jednego boku na drugi. Jakoś nad ranem udało mi się na chwile zmrużyć oczy. Sen bardzo mi pomógł i kiedy się obudziłem, byłem dużo spokojniejszy. Umówiłem się z Marcinem i razem pojechaliśmy odebrać wyniki. W drodze do kliniki znów mnie złapało. Jechałem jak trup i w ogóle się nie odzywałem. Na miejscu, pod drzwiami gabinetu, czekałem jak na wyrok. Kolega wyszedł. Okazało się, że wynik negatywny. Modliłem się w myślach do Boga, abym za kilka minut miał taką samą ulgę na twarzy. Wszedłem. Pani siedząca za biurkiem zapytała mnie o hasło, które podaje się w przypadku takich anonimowych badań. Wyciągnęła kopertę i odpieczętowała. Spojrzała na wynik, potem na mnie i z powrotem na wynik. Lekko załamanym głosem zapytała, czy przypadkiem nie pomyliłem hasła? Obawiałem się najgorszego. Potwierdziłem, że hasło się zgadza i ten wynik na pewno należy do mnie. Wręczyła mi wyniki analizy. Widziałem tylko jedno zdanie "we krwi stwierdzono obecność wirusa...". Miałem HIV! Nie mogłem w to uwierzyć. W jednej chwili cały świat przeleciał mi przed oczami. Ja, z całym moim życiem i planami, stałem się nosicielem. Nie mogłem w to uwierzyć. Do dziś nie mogę uwierzyć. Badanie miało miejsce kilka dni temu, ale ja wciąż nie mogę w to uwierzyć. Nie dochodzi do mnie świadomość faktu, że jestem chory na HIV, a jednocześnie przeszukałem cały internet i jestem coraz bardziej załamany. W przeciągu paru chwil moje życie i wszystko we mnie zostało zniszczone. Nikomu do tej pory nie powiedziałem. Boję się. Boję się, że stracę znajomych, przyjaciół. Boję się, że dojdzie do jakiejś wielkiej tragedii w mojej rodzinie. Jednocześnie nie mam chęci do życia. Nie chcę tej choroby. Panicznie boję się jej rozwoju i nie wiem, co mam ze sobą zrobić.