ja nie wiem czy to dobry watek, ale moze jednak....
tu sa same wierszyki, ale chyba opowiadanko tez by pasowalo do swistkow...
znalazlam takie jedno, dosc glupie ale za to z moralem
O drzewie i wiewiorce
Po lesie biagala wiewiorka, instynkt jej podpowiadal, ze juz czas najwyzszy skonczyc z ta bieganina, zabawami w trawie, wachaniem roznych kwiatkow...Zylo jej sie do tej pory wyjatkowo przyjemnie i beztrosko, ale jakas paskudna intuicja podpowiadala jej, ze czas najwyzszy znalezc jakies drzewo z mala dziupla i zaczac tam gromadzic orzeszki.Skakala tak po tej trawce ogladajac przy okazji rozne drzewa az w koncu znalazla jedno, pomyslala, ze to bedzie dobre miejsce i ze skoro musi juz gdzies miec te dziuple z orzeszkami to, ze tam bedzie akurat.
Mieszkala tak sobie na tym drzewie dlugie lata i wszystkim opowiadala jak fantastycznie jej sie tam mieszka, chociaz to nie byla prawda. Ale wiewiorka byla ambitna, nie uznalwala porazek w zyciu, wiec starala sie nie zauwazac, ze drzewo czesto, przy kazdym lekkim podmuchu wiatru lamalo sobie galezie, ktore za kazdym razem lecialy jej na leb. Potem sprzatala te patyki i liscie, czasem tylko sobie znanym sposobem doklejala jakas galaz - tak zeby nikt nie widzial, ze drzewo na ktorym zalozyla domek tak naprawde sie do tego nigdy nie nadawalo.
Z czasem bylo juz tylko gorzej, jej drzewo nie umialo juz nawet pobierac wody korzeniami. Dotarlo do niej ze musi jednak znalezc cos innego na domek dla siebie i jej uzbieranych orzeszkow.Niedaleko drzewa stalo tez jezioro, wiewiorka widziala, ze na nim tez mieszkaja rozne zwierzeta, ale sama sie bala. Mama jej kiedys mowila, ze wieiorki nie moga mieszkac na wodzie bo sie utopia.
I tak nagle stojac miedzy prawie nagim juz drzewem, praktycznie bez lisci a jeziorem, ktore mimo wszystko wciagalo ja coraz bardziej ku swojemu zdziwieniu zobaczyla, ze tuz przed jej oczami wyroslo nowe drzewo. Wzielo sie sie zupelnie znikad. Bylo wielkie, delikatnie szumialo galeziami. Takie drzewo, w ktorego cieniu mozna by siedziec i siedziec....Raz , dwa na nie wskoczyla, poczula sie jak w domu. zaczela szukac najlepszego miejsca na dziuple i planowac transport orzeszkow - tak zeby podczas przeprowadzki nic im sie nie stalo. Drzewo wygladalo na bezpieczne, wiec zapomniala na chwile o swoim pierwszym, zlym wyborze i zaczela spokojnie mysle o przyszlosci.
I nagle zerwala sie burza, wiatr wzmagal sie coraz bardziej, ulewny deszcz zalal cala sciolke. Byla przerazona. Juz nie raz widziala rozne anomalie pogodowe, ale burza z gradem, oberwanie chmury i nieustanne pioruny!!!!??? Cos takiego przezyla po raz pierwszy. Wskoczyla wiec na to drzewo, pomyslala, ze to cud, ze ono tak nagle przed nia wyroslo i zaufala, ze nawet w tak paskudna pogode bedzie bezpieczna w jego galeziach. Niestety drzewo wygladalo tylko na silne, zdrowe i mocne...W rzeczywistosci szybko, bardzo szybko dalo sie burzy. Najpierw dalo sobie zlamac galezie a potem zostalo przedarte na pol piorunem. Wiewiorka spadla z niego wprost do jeziora i poniewaz nie byla stworzeniem wodnym - utonela....
Moral:
Jak drzewo, na ktorym siedzisz nie daje Ci juz cienia, nie ochrania rozpietymi galeziami, zaczyna rzucac na Ciebie patyki i liscie to najlepiej od razu idz sie utop