Scenka sprzed chwili:
Bazyli wyprowadził mnie na spacerek. Wędrujemy sobie, on po trawie, "czytając sms-y od innych piesków", jak trafnie określa to Wiedźma, a ja po chodniku. Z naprzeciwka zbliża się pani z dwoma małymi, rozszczekanymi na widok Bazyla suczkami. Bazyl, jak zwykle przyjaźnie, zbliża się do nich, aby powiedzieć "cześć".
Pani ciągnie psiaki do siebie, potem do góry i bierze je na ręce. Krzyczy do mnie coś o kagańcu. Kurna, déjà vu z Polski!
Nie odpowiadam, przyciągam Bazyla do siebie, ten się jeszcze ogląda, ale idzie przy nodze. Pani odstawia pieski z powrotem na stały grunt. Jeden z nich wali kupę na środku chodnika. Pytam, nadal przyjaźnie:
- Woreczek zapasowy akurat mam, zechce pani?...
Odpowiedź:
- To przez ciebie się wystraszyła i zesrała, sprzątaj sama!
???
Jeśli ktoś ma podobne doświadczenia ze swoimi czterołapami - You're welcome!
Bazyli wyprowadził mnie na spacerek. Wędrujemy sobie, on po trawie, "czytając sms-y od innych piesków", jak trafnie określa to Wiedźma, a ja po chodniku. Z naprzeciwka zbliża się pani z dwoma małymi, rozszczekanymi na widok Bazyla suczkami. Bazyl, jak zwykle przyjaźnie, zbliża się do nich, aby powiedzieć "cześć".
Pani ciągnie psiaki do siebie, potem do góry i bierze je na ręce. Krzyczy do mnie coś o kagańcu. Kurna, déjà vu z Polski!
Nie odpowiadam, przyciągam Bazyla do siebie, ten się jeszcze ogląda, ale idzie przy nodze. Pani odstawia pieski z powrotem na stały grunt. Jeden z nich wali kupę na środku chodnika. Pytam, nadal przyjaźnie:
- Woreczek zapasowy akurat mam, zechce pani?...
Odpowiedź:
- To przez ciebie się wystraszyła i zesrała, sprzątaj sama!
???
Jeśli ktoś ma podobne doświadczenia ze swoimi czterołapami - You're welcome!