Czas podsumować tę piękną jesień,
wszak nie co roku tak radość się niesie.
Gdzieś tam daleko, gdzie mało kto bywa
Jaga Białystok swe mecze rozgrywa.
Jest świetny trener, zgrana drużyna,
sytuacja piękna niczym dziewczyna.
I się zaczęło, pierwszy mecz, drugi,
pszczółka choć miła - nikogo nie lubi.
Bramka za bramką, zero skrupułów,
Kraków i Poznań zaznały tu bólu.
A, że po Polsce jeździć też miło,
kilka wyjazdów się przytrafiło.
Parę do przodu, parę też w plecy,
lecz wiosna będzie i rewanż dla hecy.
I tak się kręci ta piłka ligowa,
wygrywa Jaga, przeciwnik się chowa.
W kraju zdziwienie, stolica skrzywiona,
a gdzież to tak leci ta pszczoła szalona!?
"Stop! Hola Hola!" - krzyczy centrala.
"Co ten Białystok tu odp****la!?"
Oto jest właśnie piękno futbolu,
nie grają pieniądze, to sprawa honoru.
Czas szybko płynie? - Każdemu jest znane.
Co w tej tabeli jednak jest grane?
Zima za płotem, półmetek na osi,
a pszczółkę w Białym wciąż nosi i nosi!
To przyszły czasy, kto się spodziewał,
że tak Białystok się będzie udzielał?
Tak oto Jaga jest mistrzem jesieni,
choćbyście chcieli - nie da się zmienić.
Lecz na spokojnie, zimą nie śpimy,
dobre transfery i pszczółkę karmimy.
Niech ma żółciutka, co tylko najlepsze,
lekko i zwiewnie popyla na wietrze.
Ul już w budowie, będzie szczęśliwa,
przyjadą rywale i kolejne żniwa.
Pobudka z rana, spojrzenie w tabelę,
łyżwa na twarzy i nadal nie wierzę.