Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
682 Posty
anna ...
(wiedzma)
Latający Holender
profesor napisał:
...kazda kropla deszczu siaknaca w jej suknie krzyczala wolsnisc. Loch byl zimny i nadal czula jego zapach. Zapamietala dobrze ten kask i zylaste dlonie, jak i to ze nie zaplacila wtedy za paking. Pamietala dobrze jego pomaranczowe paski, jego paragrafy. Wiedziala ze jedynie wyksztlcony specjalista moze ja ocalic. Wiedziala ze profesor wie ze ona wie ze on wie ze oni wiedza ze ona wie co on wie. 

Nie wiedziala jednak o podatku od deszczu. 50 euro bylo dla niej jak cios mlotkiem w skron.

-panie, godverdomme...


zbieram na posty w rankingu,wiec sie posmieje na forum.
Jak juz, to byc porzadnym oude kass
zakonczenie--panie, godverdomme...to mnie rozbroilo
Zgłoś wpis

()
Początkujacy
...gotverdomme...godverdomme..Watson zorientowal sie wreszcie , ze mamrocze przez sen, jego powoz azatrzymal sie przed domem profesora, Watson sprawdzil w polach plaszcza...uff koperta z lista wyksztalconych specjalistow znajdowala sie w jego wewnetrznej kieszeni, wiedzial , jak wazne informacje zawiera list, sporzadzony przez Holmesa na zlecenie Profesora, owi wyksztalceni specjalisci beda musieli uratowac swiat przed niewatpliwie zblizajaca sie zaglada...reszta nalezy do Profesora....tylko ta kobieta ze snu, nie dawala mu spokoju, jej twarz wydawala sie znajoma i bardzo smutna. Powoz odjechal a Watson przeszedlwszy przez pokazny ganek kierowal sie do drzwi wejsciowych pokaznego , szarego domu.....nagle uslyszal tepy trzask a przeszywajacy bol zcial go z nog, upadajac zobaczyl poteznego Brodacza, ktory mowil cos w niezrozumialym dla niego jezyku, w jego myslach pojawil sie jeszcze widok biegnacej kobiety w deszczu, a pozniej pojawila sie ciemnosc....
Zgłoś wpis

()
Początkujacy
Adammie. Śmiało dawaj dalszą część
Zgłoś wpis
682 Posty
anna ...
(wiedzma)
Latający Holender
Pobudka,tym razem,nie byla przyjemna.
Tepy bol w calej glowie,intensywny zapach stechlizny i jeszcze czgos nieokreslonego,
spowodowalo ze Watson musial oddac wszystko co zjadl poznym wieczorem.
Wnetrze tonelo w glebokich ciemnosciach,siedzial wiec chwile w kucki i macal otoczenie.
Zdal sobie sprawe, ze jest w malym, z ociekajacymi wilgocia po zimnych murach,zamknietym pomieszczeniu.
Poczul, ze ogarnia go panika, i ze bliski jest utraty zmyslow od klaustrofobicznego leku przed uwiezieniem w malym pomieszczeniu...
Zamkna oczy i staral sie skoncentrowac.
Po uplywie,dlugich jak nigdy minut,oczy zaczely przyzwyczajac sie do otaczajacego go mroku.
Odroznial teraz zarysy poszczegolnych przedmiotow znajdujacych sie w pomieszczeniu.
I kiedy rozpoznal,to co go otacza,wcale nie pomoglo mu to w opanowniu leku.
Teraz wiedzial, ze sytuacja w ktorej sie znalazl,jest mroczniejsza niz mogl przepuszczac.
Czul, ze ze jego cialo pulsuje ze zmeczenia i leku przed czyms, co jego,zawsze racjonalnie myslacego,
sarego Watsona,nie powinno wystraszyc.
Nie mogl jednak sie opanowac....znajdowal sie w starym ...pelen trumien...grobowcu...
Zgłoś wpis

()
Początkujacy
co wy na to zeby to opowiadanie cale sisac jest b dobre
Zgłoś wpis

()
Początkujacy
....glowa bolala niemilosiernie, ale Watson zorientowawszy sie w jakiem znalazl sie polozeniu, postanowil dzialac, logiczne myslenie wciaz przychodzilo z trudnoscia ale nadszedl juz czas by ulozyc jakis plan. Nagle do uszu doktora dobiegly jakies glosy z zewnatrz, uradowany chcial krzyknac ale szybko rozpoznal glos Brodacza , ktory mowil do kogos w dziwnie brzmiacym jezyku, Watson nie mogl wtedy przypuszczac, ze za ponad sto lat owy jezyk mozna bedzie uslyszec w prawie kazdym zakatku Londynu. Obok niego rozlegl sie szelest......szczury.....duzo szczurow, to dobry znak pomyslal doktor.
Londyn tonal w deszczu , holmes rozsiadl se wygodnie w swoim ciezkim skorzanym fotelu i nabijajas po raz kolejny fajke rozkoszowal sie zlocistym trunkiem , w myslach wychwalal Szkotow za ich wynalazek, jednak pewien nieswiadomy niepokoj nie dawal mu spokoju, sumienie podpowiadalo mu, ze to nie byl dobry pomysl wysylajac Watsona samego.
Doktorek da sobie rade , powiedzial na glos Holmes, pewnie zabawia sie teraz z panienkami z czerwonych ulic Amsterdamu. Nalal sobie kolejna szklaneczke starej whiski i zapalil fajke .
Na Baker Street wciaz padal ulewny deszc....
Zgłoś wpis
1988 Postów

()
Latający Holender
Tymczasem Watson z rosnacym napieciem przysluchiwal sie odglosom zblizajacych sie krokow i dziwnie brzmiacej mowy. Jego cialo oblepione zimnym potem i pajeczyna drzalo przerazone.
- Hej, musze zaczac myslec, musze! - przekonywal sam siebie.
W tym momencie uslyszal nieprzyjemny zgrzyt odsuwanej plyty i do wnetrza grobowca wpadlo swiatlo ksiezyca, a zaraz potem przeszywajace, sprawiajace nieprzywyklym oczom bol swiatlo latarki. Szczury z piskiem rozbiegly sie na wszystkie strony. Watson przylgnal do sarkofagu...
Pomaranczowy kombinezon swiecil paskami odblaskowymi. Zblizal sie do doktora.
I wtedy...
Zgłoś wpis

()
Początkujacy
"imeno!! kak se imenujesz ?" - watson ze zdziwieniem otworzył oczy, to dziwne pomyślał, co ja robie w pociagu??? spojrzał prosto w twarz osobnika wykrzykującego coś do niego w niezrozumiałym jezyku. spojrzał na plakietkę przyczepiona do munduru tego osobnika..."kurwa, pomyślał, co ja robie na Słowacji???
Zgłoś wpis

()
Początkujacy
johen_luz napisał:
"imeno!! kak se imenujesz ?" - watson ze zdziwieniem otworzył oczy, to dziwne pomyślał, co ja robie w pociagu??? spojrzał prosto w twarz osobnika wykrzykującego coś do niego w niezrozumiałym jezyku. spojrzał na plakietkę przyczepiona do munduru tego osobnika..."kurwa, pomyślał, co ja robie na Słowacji???

Johen. Tam mają super zaprawki do herbaty
Zgłoś wpis

()
Początkujacy
....Watson stracil orientacje, nie wiedzial juz co jest jawa a co snem, jeszcze przed momentem lazily po nim szczury , z ktorymi poniekad sie zaprzyjaznil , o dziwo mowily po angielsku, pozniej razace swiatlo pomaranczowych spodni roboczych, mial totalny metlik w glowie, domyslal sie ,ze to efekt zjedzenia dziwnej salatki z jeszcze dziwniejszymi grzybami w przydroznej karczmie zaraz po wjechaniu na teren Niederlandow, dlatego nie zastanawiajac sie dlugo wyplil do dziwnego faceta ze slowacka plakietka Nazywam sie Bond James Bond i przyjechalem tu na sliwowice i pierogi z bryndza.....
Holmes w tym czasie otwieral juz trzecia butelke whiski, na Baker Street wciaz lalo niemilosiernie ....
Zgłoś wpis


Bliżej nas