Od razu mowie, ze absolutnie nie glosowalam na Kaczynskiego. Ani na PiS.
Cala ta dyskusja nie jest zreszta o polityce, bo temat byl inny. Chodzilo o zalobe narodowa.
Jasne, ze kazdy moze mowic co chce i miec jakie chce poglady. Tyle tylko, ze - parafrazujac znane powiedzenie - jak cie slysza tak cie pisza. Na szczescie niewielu Holendrow zna polski.
Zwykla przyzwoitosc - nie bardzo w cenie ostatnimi czasy - nakazuje zwyczajnie odczekac, przemilczec. Z Wiedzma zgadzam sie calkowicie, widocznie tez taka zdzira jestem, ze mnie smuci smierc, cierpienie bliskich ofiar. Nie nosze czarnej woalki, ale gdzies gleboko po prostu mi smutno. Tak jak po tsunami, po zamachu na WTC itp.
Nie slyszalam nigdy dowcipow na ten temat.
Szczesciem nie kazdy tutaj ma gleboko w dupie uczucia innych.
Ale choc jestem niepoprawna optymistka, po lekturze niektorych postow zaczynam rozumiec Koheleta...
Pozdrowionka.
A tak wczesnie tu zajrzalam, bo wlasnie wrocilam ze spaceru z Bazylem. Wyhasal sie, porozrabial, jak zawsze - dzis, wczoraj, tydzien temu i rok. Jego nic nie rusza!