W tak czytam i czytam te wspomnienia mlodosci i jakos tak mi wpadlo w oko ze wszyscy przezylismy w bez sterylnych kanapek w piaskownicach , bez komputerow bez komorek ale za to z pobrdapywanymi kolanami . Nikt nie robil halo jak przyniosles w butach kilo blota a zza kolnieza mama wyciagala przez tydzien oset i mrowki . Nikt nikogo nie straszyl sadem . Jak ktos zaslozyl to i dostal pranie trzepaczka :-p . echhhhhh te stare dobre bezkomorkowe i komputerowe czasy , wedlina byla smaczniejsza , chlopacy byli kochansi , nawet kino bylo jakies wieksze . A i mielismy wiecej czasu na wszystko momo ze nie bylo udogodnien takich jak teraz . Pamietam juz zapomniane gozdziki na urodziny ,kolejki pod sklepami gdzie sie stalo dniami i mimo to bylo weselej , i jakos maluszkami jezdzilo sie w 11 i nikt nie nazekal ze za wolno czy zaciasno .