Konstytucja Niderlandów mówi bowiem wyraźnie, że tron mogą dziedziczyć jedynie potomkowie Wilhelma I, na zasadzie primogenitury absolutnej.
Kroon van Nederland/Wikipedia
Premier Niderlandów ogłosił, że następczyni tronu księżniczka Amalia, bez względu na swoje preferencje seksualne, będzie mogła przejąć stanowisko po swoim ojcu Wilhelmie-Aleksandrze. Wiadomość wywołała niemałe dyskusje w mediach międzynarodowych: głównie dlatego, że nikt nie spodziewał się, by w ogóle istniała możliwość warunkowania wolności seksualnej jednostce żyjącej w kraju tulipanów. Dlaczego sprawa księżniczki Amalii jest o tyle skomplikowana, że musi decydować o niej rząd Niderlandów?
Decyzja rządu
W środę premier Mark Rutte wygłosił stanowisko rządu wobec hipotetycznej sytuacji, w której księżniczka Amalia po przejęciu tronu zdecydowałaby się na związek małżeński z osobą tej samej płci. Uznał, że w takiej sytuacji Amalia nie będzie musiała rezygnować ze sprawowania władzy i jej związek zostanie zatwierdzony przez parlament w Hadze.
Rząd nie widzi powodów, by następca tronu albo król musiał abdykować, gdyby on czy ona chciał poślubić partnera tej samej płci ~fragment wypowiedzi premiera Niderlandów
Decyzja została ogłoszona teraz, gdyż następczyni tronu niebawem skończy 18 lat, a także podejmie edukację uniwersytecką. Jej dorosłe życie rozpocznie się na dobre, a władzom zależy, aby dziewczyna mogła być w nim autentyczna, bez obaw o utratę prawa do tronu.
Problem Amalii
Wiele osób dziwi, że w kraju tak liberalnym, jak Niderlandy, ktoś musi w ogóle zezwalać na bycie nieheteronormatywnym. Oczywiście, jest to duże uproszczenie, ponieważ Amalia ma prawo do bycia taką, jaką chce być, a komplikacje mogłyby pojawić się w sytuacji chęci objęcia przez nią tronu. Warto wiedzieć, że całość jest wynikiem skrajności, z jakimi zmaga się kraj tulipanów. Z jednej strony państwo posiada konserwatywną, tradycyjną instytucję rodziny królewskiej. Z drugiej zaś rząd prowadzi niezwykle wolnościową politykę, w której każdy może sobie pozwolić na inność.
By poślubić kogoś, rodzina królewska potrzebuje zgody od parlamentu w Hadze. W historii tego kraju zdarzały się już przypadki, gdy ktoś rezygnował ze swojego prawa do sukcesji, by nie stawiać swojego wybranka przed oceną grupy polityków.
Problemem niezwykle widocznym głównie w przypadku Amalii jest także to, jakie konsekwencje niosłaby za sobą decyzja dziewczyny o poślubieniu innej kobiety. Konstytucja Niderlandów mówi bowiem wyraźnie, że tron mogą dziedziczyć jedynie potomkowie Wilhelma I, na zasadzie primogenitury absolutnej. Oznacza to, że prawo do pierwszeństwa w sprawowaniu władzy daje się najstarszemu potomkowi w linii prostej, bez względu na płeć. W przypadku ślubu Amalii z osobą tej samej płci i np. adopcji przez nią dziecka, jej pociecha prawdopodobnie nie będzie mogła być brana pod uwagę do objęcia tronu w przyszłości. Sprawa ta została również skomentowana przez premiera.
To jest bardziej skomplikowane. Konstytucja mówi, że korona może być dziedziczona tylko przez prawowitego potomka [...] Nie ma sensu rozstrzygać o tym już teraz ~fragment wypowiedzi premiera Niderlandów
Wolnościowa monarchia?
Można by rzec, że rodzina królewska w Niderlandach stara się dostosować do liberalnej polityki władz swojego kraju. Wydaje się to jednak nieco sprzeczne z tym, co w ogóle reprezentuje tradycyjna monarchia. Władcy znani z historii zawsze trzymali się wiekowych zasad bez względu na okoliczności, gdyż to właśnie tradycja była traktowana przez nich, jako najwyższa wartość.
Obywatele kraju tulipanów coraz częściej twierdzą, że istnienie monarchii w ich państwie zupełnie mija się z celem. Pełni on jedynie funkcję reprezentacyjną, a rodzina królewska dostarcza mieszkańcom skandali i plotek. Według NOS.nl w 2020 roku 15 proc. ankietowanych uznało, że to czas, by państwo stało się republiką.
Bez względu na to, jak dalej potoczą się losy monarchii w kraju tulipanów, to widać wyraźnie, że przyszli królowie i królowe dalej będą musieli przyjmować przede wszystkim to, co reprezentuje partia rządząca. Zostaną zmuszeni do tego, by schować swoją opinię do kieszeni i postępować w zgodzie z obecną polityką. Bo nie ma co ukrywać, ale to właśnie rząd na czele z premierem, jest obecnie prawdziwym władcą Królestwa Niderlandów.