Holandia: Utonął, bo chciał wyciągnąć telefon komórkowy z wody. Szokująca historia

Do tragicznego zdarzenia doszło w sobotę wieczorem (27.05) w Roermond (Limburgia). Mieszkaniec Maastricht znajdował się na łodzi z kilkoma innymi osobami. Brał udział w rejsie po okolicznym jeziorze. Nagle jednej telefon komórkowy jednej z podróżujących osób wpadł do wody. 41-latek bez wahania wskoczył, by go wyłowić, ale nie wypłynął potem na powierzchnię.

Szybko rozpoczęto poszukiwania, a także zawiadomiono straż pożarną. Na miejscu pojawił się także śmigłowiec ratowniczy oraz nurkowie. W końcu mężczyznę znaleziono około 100 metrów od brzegu.

Choć 41-latek otrzymał niezbędną pomoc, to nie udało się go uratować. Nie wystarczyło czasu, by przetransportować go do szpitala, bo zmarł na miejscu. Zdaniem służb przyczyną utonięcia był najprawdopodobniej skurcz, który uniemożliwił mężczyźnie wypłynięcie na powierzchnię.

Zbiorniki wodne w Holandii co roku zbierają śmiertelne żniwo wśród mieszkańców. Najwięcej wypadków ma miejsce w wakacje: to wtedy dochodzi do utonięć najczęściej wskutek nieodpowiedniego pływania. Czasem dochodzi jednak do zaskakujących sytuacji, kiedy pozornie niegroźne zachowanie w wodzie, kończy się śmiercią. Tak, jak miało to miejsce w przypadku 41-latka.

Według ekspertów obcowanie z wodą zawsze musi odbywać się w odpowiedzialny sposób. W przypadku letnich kąpieli należy upewnić się, czy w miejscu, do którego chcemy wejść, nie obowiązuje zakaz pływania. Warto także pamiętać o zachowaniu całkowitej trzeźwości.