Dla osób niezaznajomionych z tematem – Elfstedentocht jest tradycyjnym łyżwiarskim wyścigiem, który odbywa się we Fryzji. Jego trasa, długa na prawie 200 kilometrów, prowadzi naturalnymi kanałami przez 11 miast (stąd charakterystyczna nazwa).
I właśnie to stanowi jeden z podstawowych problemów. Przez raczej łagodne holenderskie zimy, dogodne warunki pojawiają się bardzo rzadko. W ciągu 108-letniej historii zawodów pogoda łaskawa była tylko 15 razy.
Prawdopodobnie rzadkość zjawiska oraz jego niecodzienność dodatkowo wpływają na zainteresowanie skłaniają do zadawanie tego jakże fundamentalnego pytania – czy tym razem będzie wystarczająco zimno?
Można powiedzieć, że "ostatnio" było już blisko. W 2012 roku, po tygodniowej fali mrozów we Fryzji, organizacja wyścigu miała dużą szansę powodzenia. Niestety, nie udało się dopiąć wszystkiego do końca...
Rękę na pulsie trzymają także meteorolodzy i przepowiadają przynajmniej kilka edycji Elfstedentocht w XXI wieku. Badając pewne cykle pogodowe, wydedukowali, że mroźna zima pojawi się także i w obecnym stuleciu. Może to zaowocować nawet 9 edycjami (co i tak stanowi kiepski wynik, przy 15 w zeszłym).
Kolejną sprawą jest zainteresowanie wyścigiem. Pomimo tego, że nie odbył się on od 20 lat, coraz więcej ludzi wyraża zainteresowanie udziałem w nim. Obecnie udział w wyścigu chciałoby wziąć ok. 30 000 ludzi, co daje mniej więcej 24 000 rzeczywistych uczestników. To o 8000 więcej niż w 1997 roku!
Żeby skontrolować taką liczbę łyżwiarzy, niezbędna byłaby dodatkowa kontrola, która wiązałaby się z elektroniczną rejestracją zawodników. Są też i plusy – technologiczny rozwój pozwala na śledzenie uczestników przez GPS, co w rezultacie da dokładne dane o przebiegu zawodów, ale także pozwoli zlokalizować problemy i pomóc łyżwiarzom w potrzebie.
W tym roku szanse są nikłe, ale o tradycji nikt nie zapomina. Nawet jeśli Elfstedentocht się nie odbędzie, Holendrzy już we wrześniu zaczną wypatrywać zimy…
www.nrc.nl/wikipedia.pl
To może Cię zainteresować