Jeśli gminy wezmą sobie słowa sekretarz stanu do serca, wiele osób może stracić zasiłek od państwa.
fotolia.com/ fot. Joose/ royalty free
Teoretycznie, aby otrzymywać w Holandii zasiłek, należy posługiwać się językiem niderlandzkim w stopniu komunikatywnym lub uczęszczać na lekcje języka i wykazywać jakieś postępy. Niestety wiele osób tego nie robi, a gminy, zamiast zakręcać im przysłowiowy kurek, nie robią… nic. Holenderska sekretarz stanu, Tamara van Ark, zapowiada, że albo coś zostanie w tej kwestii zrobione, albo zacznie wyciągać konsekwencje za nieprzestrzeganie prawa.
Gminy muszą być bardziej konsekwentne
Na początku ubiegłego roku sekretarz stanu do spraw społecznych i zatrudnienia zarysowała problem i przypomniała gminom, że powinny wyciągać konsekwencje od osób, które pobierają od państwa zasiłek, ale w żaden sposób nie pokazują, że asymilują się z mieszkańcami Holandii.
Bijstandsuitkering – zasiłek pozwalający na „przetrwanie”, przyznawany pełnoletnim osobom mieszkającym w Holandii.
Wymagania:
– brak dochodu i majątku wystarczającego do przeżycia (liczy się także majątek partnera lub partnerki);
– brak prawa do innego zasiłku (np. dla bezrobotnych);
– znajomość języka niderlandzkiego minimum na poziomie podstawowym lub aktywna nauka języka;
– współpraca z lokalnym samorządem w celu znalezienia pracy.
Na początku 2018 roku van Ark twierdziła, że przed lokalnymi samorządami jeszcze dużo pracy, aby doprowadzić do porządku sprawy związane z zasiłkami. W tym roku zaś polityk podkreśla, że jak dotąd żadna praca tak naprawdę nie została wykonana. Jest bardzo zawiedziona postawą gmin, które puściły jej ubiegłoroczne apele mimo uszu i wcale (lub w bardzo niewielkim stopniu) nie zajęły się osobami, które otrzymują bijstand, mimo że nie posiadają do niego pełnego prawa.
To niedopuszczalne, że w czasach, kiedy na rynku pracy brakuje pracowników, ludzie niepotrzebnie pozostają na marginesie. Gminy muszą teraz poświęcić więcej czasu wymogowi języka oraz egzekwowaniu czegoś w zamian [za zasiłek – przyp. red.].~Tamara van Ark
Asymilacja i prawidłowe funkcjonowanie obcokrajowców w społeczeństwie holenderskim bez znajomości języka jest praktycznie niemożliwe. Ważne, aby móc porozmawiać z sąsiadami, załatwić sprawy w urzędzie, zrobić bezproblemowo zakupy w sklepie oraz poradzić sobie na rozmowie kwalifikacyjnej o pracę. Jest to tak istotne, gdyż osoby pobierające zasiłek często pozostają w takim stanie „zawieszenia” przez lata – posiadają pieniądze na życie, więc nie czują potrzeby asymilacji, nie znają języka i mają problem ze znalezieniem pracy (jeśli już zdecydują się takowej szukać).
Van Ark straszy, że jeśli w ciągu tego roku samorządy nie zaczną egzekwować prawa, sprawdzać, czy osoby pobierające zasiłek faktycznie mają do niego prawo, czy robią postępy w związku z nauką języka i faktycznie starają się znaleźć pracę, to zacznie wyciągać prawne konsekwencje. Sekretarz stanu przypomina również o obcinaniu wysokości bijstandu lub całkowitym odbieraniu go osobom, które nie spełniają wymogów.
20-01-2019 18:37
0
0
Zgłoś