Kochają także minusowe temperatury, mroźny wiatr, śnieg pokrywający szczyty domów ponad kanałami, oraz jaskrawe światło słoneczne. A najbardziej kochają śnieg… śnieg, który nadaje szarej i ponurej holenderskiej pogodzie całkiem nowe oblicze.
A teraz trzeba połączyć śnieg, słońce i zimno z oczekiwaniem… na co? … naturalnie jeżdżeniem na łyżwach po naturalnym lodzie! I tak oto w pewnym momencie w ciągu roku szesnaście milionów Holendrów wpada w zbiorową ekstazę. Holendrzy lubią łyżwiarstwo, ale jeszcze bardziej kochają tą ulotność łyżew w trakcie jazdy po naturalnym lodzie gdzieś w otwartej wielkiej przestrzeni.
Szczególnie, że taka możliwość nie wypada co roku, a jak już się zdarzą silne mrozy, to trwają z reguły tylko kilka dni. Ale oczekiwanie co roku wisi gęsto w powietrzu…
Oczekiwanie wiąże się też z tajemniczym Elfstedentocht… co to takiego?
Wyścig przez jedenaście miast, holenderska duma narodowa – mowa o maratonie, który odbywa się tradycyjnie we Fryzji, a jego uczestnicy radośnie muszą pokonać dwustukilometrową trasę, biegnącą przez jedenaście miast. Co najważniejsze – trasa maratonu to naturalne tory lodowe! W ciągu ostatnich 20 lat Elfstedentocht odbyło się tylko raz (w roku 1997). Dlatego coroczna myśl, że może odbyć się ponownie jest dla tych kochających lodowe szaleństwa Holendrów niezwykle ekscytująca.
To może Cię zainteresować