Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Kemping po holendersku

 
 
Jest taki czas, kiedy w Holandii zauważalne jest przemieszczanie się ludności na bardzo dużą skalę...


Wielka, masowa ewakuacja z tego nizinnego kraju nie ma jednak nic wspólnego z kataklizmem – Holendrzy będą przy tym cały czas zachwyceni. Wyruszać będą dokładnie o 6:30 w piątek (naturalnie po kolacji) i wszyscy w tym samym czasie wyjadą na drogi w swoich samochodach lub przyczepach kempingowych, w pełni zaopatrzonych w najpotrzebniejsze rzeczy (namioty, śpiwory, leżaki, rolki papieru toaletowego, worki ziemniaków, opakowania hagelslag i dropów….). 

O co tutaj chodzi? Dokąd zmierzają te setki Holendrów? No cóż… odpowiedź jest prosta. Wakacje! 

Tak właśnie, Holendrzy zwykli spędzać ten czas w praktycznie identyczny sposób. Przyczepa? jest! Namioty? są! Holenderska flaga? oczywiście! Ziemniaki, hagelslag, dropy, ser? zabrane! Oczywiście można tu zadać pytanie, dlaczego Holendrzy muszą zabierać ze sobą na wyjazd własne jedzenie (i papier toaletowy) – cóż, przecież nie można spodziewać się, że inne kraje posiadają tak samo dobrą kuchnie, prawda? To musi być to. Z pewnością nie ma na to wpływu słynna holenderska oszczędność… 

 Kemping po holendersku
 

Naród ten charakteryzuje nie tylko umiłowanie dla konkretnego środka transportu i podobny smak, ale także wybierają oni zazwyczaj TE SAME wakacyjne miejsca docelowe! Jeżeli jesteś Holendrem i planujesz wyjazd, do wyboru masz Francję, Niemcy lub Hiszpanię. A jeśli czujesz potrzebę odrobiny szaleństwa, możesz jeszcze pojechać do Włoch, a nawet… do Skandynawii. 

 Naturalnie wszystko, co napisanie powyżej jest bardzo sporą generalizacją i można potrząsnąć głową twierdząc „No tak, niektórzy Holendrzy tak robią, ale NIE WSZYSCY!”. Cóż… Według statystyk około 4 miliony mieszkańców Niderlandów w okresie wakacyjnym spakuje swoje namioty i wybierze się na wyprawę na modłę tego, co zostało opisane. Przeliczając – wychodzi z tego bardzo dużo przyczep. A lokalne Albert Heijny będą miały bardzo dużo klientów przygotowujących się do wyjazdu. 

 Wybieracie się w tym samym kierunku? Bądźcie więc czujni i wypatrujcie holenderskich pól kempingowych. Będzie można je łatwo rozpoznać po gromadkach biegających dziko dzieci o blond włosach i niebieskich oczach. Ogniska zostaną rozpalone, okazjonalnie śpiewane będą patriotyczne pieśni… A na przyczepach łopotać będą obowiązkowo holenderskie flagi. (Boże broń, żeby ktoś przypadkiem pomylił ich z Niemcami!). 

:)

 z: stuffdutchpeoplelike.com
Gość
Wyślij


Bliżej nas