Monika Brinkman Mączka prowadzi własny salon fryzjerski w Holandii.
fot. Monika Brinkman Mączka/archiwum prywatne
Nie jest tajemnicą, że w tzw. Polenhotel na co dzień żyją różni migranci z Europy Środkowej i Wschodniej: obok Polaków są to także Rumuni, Węgrzy, Czesi, Słowacy i inni. Dlaczego więc takie miejsca nazywane są „polskimi hotelami”? Monika Brinkman Mączka nie szuka odpowiedzi na to pytanie. Chce za to zrobić wszystko, by określenie Polenhotel zniknęło z dyskursu publicznego.
Polenhotel to słowo, które można spotkać wszędzie: w mediach, na portalach społecznościowych i w codziennych rozmowach. Przewija się od lat na pierwszych stronach holenderskich gazet.
Kilka nagłówków z holenderskiej prasy, gdzie użyto określenia „Polenhotel”.
screenshot
Nie dla określenia „polski hotel”
15 lipca w sieci pojawiła się
petycja pt. Stop het gebruik van het woord 'Polenhotel' („Przestańcie używać słów »polski hotel«”). Inicjatywa podkreśla fakt, że popularne w Holandii określenie domów, które zamieszkują pracownicy tymczasowi, nie tylko wprowadza w błąd, ale także dyskryminuje polską społeczność.
Zapytaliśmy inicjatorkę o szczegóły akcji i jej własne motywacje, które spowodowały, że nie tylko zabrała głos w sprawie dyskryminacji, ale sama zorganizowała akcję przeciwko temu określeniu.
– Ja już jestem 12-13 lat w Holandii. Sama kiedyś w takim Polenhotel mieszkałam. Jestem fryzjerką. Przyjechało się akurat do Holandii na wakacje i zbudowało się tu swoje biznesy – mówi Monika Brinkman Mączka.
Pomysł, aby zrobić coś dla Polaków, przyszedł nagle, ale kiełkował już od lat.
– Poczułam jakąś taką wewnętrzną potrzebę. W 2015 roku wygrałam nagrodę Polaka Roku w Holandii, to była nagroda publiczności, nawet dużo tysięcy głosów uzbierałam, każdy mógł na mnie głosować. I później otworzyłam swój salon, byłam zajęta rozkręcaniem interesu, ale nagle przeszła mnie taka potrzeba odwzajemnienia się za to, że ktoś mi kiedyś pomógł wygrać, uzbierać te głosy, że w ten sposób czuję się odpowiedzialna. Wydaje mi się, że ktoś, wygrywając taką nagrodę w Holandii – to była nagroda od publiczności, czyli od tych wszystkich Polaków, którzy tu mieszkają – czuje się jakoś zobowiązany, żeby z powrotem jakoś się odwdzięczyć. Pomimo że minęło już tyle lat, sercem jestem z Polakami, nie przechodzę obok problemów obojętnie, boli mnie krzywda ludzka. Walczę i będę walczyć.
Dom tymczasowy
Cała akcja dotyczy dość ulotnej, ale niezwykle ważnej kwestii – języka, który wpływa na postrzeganie Polaków w Holandii:
– Tutaj nie chodzi o to, że ja jestem przeciwko tym Polenhotel, jestem przeciwko samemu wyrazowi i chciałabym, żeby wprowadzono inny. Na przykład taki, jaki napisałam w petycji: Tijdelijke Woonhuizen, czyli dom tymczasowy. Brzmi to delikatniej. Myślę, że coś może z tego być.
Petycja trafi do Tweede Kamer, Izby niższej holenderskiego parlamentu. Monika mierzy wysoko i – jak sama twierdzi – nie boi się niczego.
Zastanawiałam się, czy to zrobić tylko przez urząd miasta, ale mówię nie, jak już coś robię, to już robię to konkretnie i zdaję sobie z tego sprawę, że to będzie nagłośnione. Już dostałam telefony od różnych dziennikarzy holenderskich, sprawa na pewno wejdzie na wyższy szczebel. Nie boję się o swoją pracę, bo jestem sama swoim szefem.
– To chyba pierwsza taka inicjatywa w Holandii, może się nikt wcześniej nie odważył. Każdy przechodzi obok tego obojętnie, mówią: „Monika, zawsze tak było, bo jest polski fryzjer, polski sklep”. Ale to nie wzbudza takich złych emocji. Czuję, że muszę coś zrobić. To odpowiedni czas. Teraz, jeśli chodzi o politykę, parlament, to nadchodzi czas, który nazywa się Komkommertijd, czyli pora, kiedy nie ma wielu newsów, wiadomości, więc teraz jest dobry moment, żeby ruszyć. Im więcej głosów będzie, im więcej w holenderskich mediach będą o tym pisać, tym większa siła, bo przecież nasze Polki też wyszły za Holendrów i mają szefów Holendrów. A już teraz widzę, że głosują nie tylko Polacy – mówi Monika.
Nie tylko podpisy Polaków
Na kogo inicjatorka akcji liczy przede wszystkim? – Na wszystkich, którzy się z tym nie zgadzają – twierdzi. I dodaje: Holendrzy sobie coś myślą, że Polenhotel, ale wiedzą, że inne narodowości by sobie na to nie pozwoliły. Nie ma Marokkaanshotel, nie ma Turkischehotel, Arabischehotel, tylko Polenhotel. I nie daje mi to spokoju. Niech ludzie tam mieszkają, niech robią sobie, co chcą, ale w wiadomościach czy telewizji niech nie używa się tego wyrazu.
Zawodowa fryzjerka i laureatka wielu prestiżowych nagród, mimo wielu lat spędzonych w Holandii, nie zapomina o trudnych początkach i tym, czego migranci szukają w tym kraju. – Każdy jest człowiekiem i każdy chce mieć spokój. Polacy, którzy w tych Polenhotel mieszkają i rozumieją holenderski, to dla nich też nie jest fajnie, jak słyszą to określenie w wiadomościach. Dla ich rodziny także. Nie zapominajmy, gdzie zaczynaliśmy. Każdy tu przyjechał za chlebem i ciężko na niego pracujemy, i zasługujemy na szacunek.
Instrukcja dla osób nieznających języka niderlandzkiego:
Aby podpisać petycję, należy wejść na
tę stronę i pod
Ondertekenen („podpisywać”), w rubryce
naam, wpisać swoje imię i nazwisko, adres e-mail (
e-mailadres) oraz miejsce zamieszkania (
woonplaats). Pod trzema polami do wypełnienia można zadecydować, czy dane mogą być widoczne w petycji – zaznaczenie tej opcji jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody. Następnie należy kliknąć w niebieski przycisk
Ik onderteken deze petitie („Podpisuję tę petycję”).
Nie jest to jednak koniec. Na podany adres e-mail przyjdzie wiadomość o tytule:
Bevestig alstublieft uw ondertekening voor de petitie "Stop het gebruik van het woord 'Polenhotel'" (vertrouwelijk, stuur niet door). W treści maila pojawi się link (zaczynający się od
https://petities.nl), w który należy kliknąć, by potwierdzić swój podpis.
31-12-2020 10:38
0
-1
Zgłoś
26-07-2019 08:16
26-07-2019 08:12
25-07-2019 23:09
25-07-2019 21:33
0
0
Zgłoś
24-07-2019 15:33