7-letniemu chłopcu matka zachorowała na raka. Walczyła, walczyła, ale nadszedł dzień, że widziała już ostatnią prostą. Leży w domu w swoim łóżku, pożegnała się z synem. Synek nie dał rady, wyszedł przed dom, usiadł na ławce i zapłakał.
Przechodzi sąsiad i pyta co się stało:
- Mama moja umiera.
- To może zadzwonię po lekarza?
- Nie, nie ma już szans, to jej ostatnie godziny.
- To może zadzwonię po księdza?
- Nie, nie mam teraz ochoty na seks.
<arek> ty czaj akcje.
<maniek> no gadaj
<arek> byli u mnie wczoraj kumple, wiesz piwko, wódka
<maniek>dzięki że powiedziałeś
<arek> CICHO! słuchaj
<arek>no wiesz ja mam psa takiego
<maniek> no wiem
<arek> i go wypuściłem na ogród, biega sobie ale w płocie jest dziura do takiego sąsiada z którym się strasznie nie lubimy
<arek> no i pies wszedł do drugiego ogrodu
<arek> nawet nie zauważyłem
<arek> przybiegł cały zdyszany z innym psem w gębie, cały we krwi
<arek> myślę ku*wa co robić, dobra poszedłem nad rzeczkę psa umyłem, przywiązałem do budy, niby że przy budzie zdechł
<arek>rano starzy przyjechali, a sąsiad już od rana ku*wuje
<arek> i no woła ku*wa, pi*da, kto to zrobił, pie*dole
<arek>ojciec się pyta się mnie co się stało
<arek> ja oczywiście nic nie wiem, cały przestraszony
<arek>w końcu stary się pyta
<arek> E Władek co tak od rana ku*wami sypiesz
<arek>Sąsiad: a bo ku*wa tydzień temu pies mi zdechł to go za stodołą zakopałem, a dzisiaj rano nie dość że do budy przywiązany, to jeszcze umyty
<maniek> hahaha! lol!