Prawdziwe życie już dawno zostało zdominowane przez wirtualny świat, w którym wartość człowieka wyznaczają kolejne lajki, serduszka, udostępnienia, liczba unikalnych użytkowników, obserwujących. Chcemy prowadzić blogi, by mieć wolność słowa i czuć się wolnymi, a w rzeczywistości zostajemy zniewoleni przez własne ego, oczekiwania i ocenę innych.Podziały istnieją od zawsze. Kiedyś dzielono ludzi na źle i dobrze urodzonych, biednych i bogatych, z koneksjami i bez, władze i dysydentów. W tym kontekście stare powiedzenia: „nie szata zdobi człowieka” czy „nie oceniaj książki po okładce” wydają się zabawnym nieporozumieniem. Jak pokazuje historia ludzkości, ludzi szufladkuje się od zawsze, tylko do starych podziałów doszły nowe, te wirtualne: „lajki, udostępnienia, liczba odwiedzin i unikalnych użytkowników. Internet rządzi się swoimi prawami – rządzą „lajki” i „hejterzy”. Im więcej masz polubień i odwiedzin, tym większy potencjał widzi w tobie reklamodawca. A im większy potencjał, tym większa szansa, że reklamodawca szarpnie się na wymierną finansowo współpracę, a stąd już tylko krok do spektakularnego i konkretnego sukcesu (czytaj: pasja równa się kasa).

Tyle jesteś wart, ile „lajków” masz
autor ... Anita Demianowicz