obawiam się, że miecz na mieczu się wyszczerbi a pióro na piórze wykleksi.
Jak śpiewał niegdyś Młynarski:
"róbmy swoje, tadada tararara lalala"
przetłumaczę.
Nie bójmy się fanatyków religijnych, mtv, wtc, innych apostołów kultury ucieczki, trzeba pokładać wiarę w tym, że ludzie po mimo wszystko chcą wielbić życie i zawarte w nim piękno.
Ja sam jestem zagorzałym wrogiem religii, ameryki, pieniądza i takie tam...
ale jak idę przez wieś i o drogę chcę pytać to wołam "pochwalony!"
i nie, nie jest to hipokryzja...
Hipokrytą jestem na co dzień...
po wsiach łażę, od święta, a nawet jeszcze rzadziej...
niestety...
Allah z pewnością jest wielki...
i inne Jezusy też...
Szkoda, że w dobie migotania kwarków i innych kwantowych filozofii ludzkość nadal się czepia zabobonów, czy krzyż to czy turban w kształcie grzyba...
szkoda...
nie powiem...
no ale czym, że jest coca cola i inne sony?
jak orzekać to konsekwentnie rodacy...
w cieniu na ławce przysiąść z bliskimi, kanapkę pasztetem w skupieniu smarować...
oto prawdziwy sens życia, nie walka z wiatrakami (nomen omen)
chociaż i ja lubię, nawet jeśli mi mieczyk już rdzą zaszedł...
pozdrawiam wiernych a zwłaszcza nie