Hej ludzie,
rzadko bywam na forum, a tak ni z tego ni z owego natrafiłam na ten wątek i ten temat mnie
akurat rusza i się wypowiem, może nawet dość obszernie.
Ja, gdybym mogła wybrać sobie rodzinę/rodziców, to wolałabym być wychowana przez 2 kobiety,
aniżeli przez tego, kogo byłam. Najgorsze co można głosić i czynić, to upierać się, że dziecku jest
i zawsze będzie lepiej w rodzinie mama + tata. Akurat się z tym nie zgodzę, bo dziecko jest
szczęśliwe, jak czuje się kochane i potrzebne na tym świecie, i to chodzi o to, że najbliżsi powinny
mu to okazać.
Jak ktoś z poprzedników dobrze napisał, nawet na stróża nocnego trzeba mieć papier a na posiadanie
dzieci już nie. Od zawsze mnie to zdumiewa, że auta nie można prowadzić bez uprawnień, długiego kursu, przygotowania do udzielenia pierwszej pomocy, wreszcie zdania egzaminu, aż do skutku,
a dziecko można sobie sprawić ot tak, po prostu. I potem niech ono sobie tak żyje. Samo.
Naprawdę wielu ludziom po prostu zdarza się mieć dziecko, a wcale tego nie chcą, nie potrzebują,
nie są przygotowani. Ba, nawet już sam fakt pojawienia się dziecka na świecie nie zmienia ich podejścia do tematu ani nie przydaje im odpowiedzialności. Wiem, co mówię, bo sama tego doświadczyłam
Są pewni ludzie, którzy nie powinni mieć dzieci. W ogóle. Wcale. Nigdy.
A adopcja jest dla osób, które tego dziecka pragną jak niczego innego na świecie, są gotowi ponieść
konsekwencje jego posiadania oraz przyjąć odpowiedzialność za jego życie.
Wiadomo, nikt jeszcze nie zbadał, nie przeprowadził eksperymentu, jak wychowanie w rodzinie, gdzie
rodzice są homoseksualni wpływa na dziecko. Moim zdaniem nie wpływa. Orientacji seksualnej nie można 'nabyć od drugiej osoby czy rodziców. To nie jest coś, co się przyswaja. Najważniejsze jest to,
że dziecko, a potem młody człowiek ma poczucie przynależności, wartości, tego że są inni ludzie, którzy
go kochają a nie że jest na tym świece właściwie z przypadku i tak sobie żyje sam dla siebie, skazany
na pastwę losu.
To trudny temat. I się opisałam ale mnie osobiście naprawdę rusza jak słyszę, że rodzina, rodzina bo to
rodzina święta. A guzik prawda. Jest mnóstwo rodzin mama + tata, nawet niepatologicznych a tzw.
dysfunkcyjnych i dzieci w nich nie dostają dostatecznej ilości, troski, opieki, zaangażowania. I o takich się
nie mówi, a dzieciaki cierpią latami, a potem mają emocjonalne braki i trudności w funkcjonowaniu
w społeczeństwie, chociaż była i mam i tata. Święta rodzina.