Pomyślunki
Otóż, czy prawdziwa miłość oznacza miłość dwustronną, czy też prawdziwą miłością możemy też nazwać uczucie nieszczęśliwe, wynikające z jednej strony, od jednej osoby?
Czy prawdziwa miłość to miłość ślepa, która bez względu na wielkość i ilość wad, którejkolwiek ze stron, ma racę bytu?
I czy o prawdziwą miłość musi się walczyć, czy to po prostu szybkie trafienie strzałą amora raz a dobrze?
Niestety pomimo moich wcześniejszych, jakże pozytywnych opinii na ten temat, zaczynam być coraz to bardziej sceptyczny do systemu miłości, jeżeli tak to można nazwać. Niestety także zaczynam się przekonywać, iż nie kochamy pomimo wad, ale kochamy "za coś". Kompromisy owszem, na już troszkę dalszym etapie wspólnej drogi. Ponadto wchodząc głębiej w te zagadnienia, śmiem twierdzić, iż miłość to tak naprawdę sztuka wyboru, pomiędzy jedną a drugą wadą, czy jedną a drugą zaletą. Od pewnego czasu niestety zagubiłem sens prawdziwej miłości, gdyż tak naprawdę moje wpisy były tylko teorią, a właściwie elementem świata idealnego, gdzie miłość znaczy miłość, bez błyskotek, pieniędzy, gdzie ludzie po prostu są dla siebie. Bo czy opłaca się dawać całego siebie, po to by następnie zostać odrzuconym. Przecież przy tak silnym uczuciu, odbudowanie jakichkolwiek pozytywnych relacji z otoczeniem, płcią przeciwną czy też potencjalnymi partnerami, niezależnie od silności naszej psychiki, zajmie spory kawałek czasu. Czy po takim zdarzeniu będziemy jeszcze mogli komuś bezwzględnie zaufać. Hmmm oby, oby, oby..... Czy prawdziwa miłość jest tylko bajką dla naiwnych, w świecie zdominowanym przez bezuczuciowy, polegający jedynie na zaspokajaniu tylko i wyłącznie własnych potrzeb, seks. Oby tak nie było, bo mógłbym przecież podać kilka przykładów szczęśliwych małżeństw, ale czy to nie będą tylko odstępstwa od reguły, pojedyncze wyjątki potwierdzające regułę miłości "za coś"....
Pozdrawiam i oby Prawdziwych Miłości było jak najwięcej...