Czytelnia
Wszystko zaczęło się w Holandii: jak Loesje zawojowała świat słowem
Loezje z Neukölln (Niemcy). Flickr.com/Creative Commons Attribution 2.0 Generic (CC BY 2.0)/Felipe Tofani
W przestrzeni miejskiej można je spotkać dosłownie wszędzie: na murach, chodnikach, ulicach, drzwiach, słupach ogłoszeniowych, latarniach ulicznych, a nawet pojemnikach na śmieci. Zaskakują nie tylko umiejscowieniem, ale także puentą. Ich przekaz jest pełen pozytywnych emocji – głównie miłości do świata i drugiego człowieka – choć potrafią też sygnalizować obecne problemy społeczne oraz polityczne. Czarne słowa na białym tle obiegły świat i regularnie pojawiają się w wielu krajach, w tym również w Polsce. Kim jest ich autorka, Loesje?
Krótkie slogany są zawsze podpisywane tak samo: Loesje. Kto za tym stoi? A może należy zapytać: dlaczego to robi?
Wojowniczka
Historia sięga 24 listopada 1983 roku – tego dnia w Arnhem na świat przyszła Loesje. Otrzymała holenderskie imię, które oznacza „słynnego wojownika”. W Anglii być może nazwaliby ją tamtejszym odpowiednikiem, czyli Louie, choć częściej noszą go chłopcy.
Wkrótce w jej mieście rodzinnym zaczęły pojawiać się krótkie napisy. Pod każdym z nich widniało imię autorki: Loesje. Przez jakiś czas nie było wiadomo, kim jest ta artystka, a jej prace zaczęły być także widywane w innych miejscach w Holandii. Tajemnicę mogła rozwikłać tylko grupa licząca sześć osób.
Gdyby mieli oni współcześnie wyjawić tożsamość Loesje, być może porównaliby ją do Banksy'ego, anonimowego brytyjskiego artysty sztuki ulicznej, czyli street artu. Tyle że musieliby wytłumaczyć najistotniejszą różnicę: że nie jest człowiekiem z krwi i kości, a fikcyjną postacią, która „wypowiada” myśli setek, a może nawet tysięcy osób.
Tłumaczenie: „Nie wszystko jest czarno-białe / Prócz pingwinów”
Międzynarodowa popularność
To właśnie wspomniana wcześniej sześcioosobowa grupa 24 listopada 1984 roku postanowiła przybrać imię Loesje. Już 4 miesiące później założyli stowarzyszenie o tej nazwie oraz fundację Vrienden van Loesje (Przyjaciele Loesje). W 1986 roku, w wyborach do Tweede Kamer (izby niższej holenderskiego parlamentu), ugrupowanie otrzymało 12 399 głosów. To był przełom, ale także nie koniec zaangażowania członków w politykę – i to nie tylko Holandii. W tym samym roku piętnastu członków Loesje wyjechało do Paryża, by demonstrować przeciwko planowanym zmianom zaproponowanym przez ówczesnego ministra, Alaina Devaqueta.
Popularność stowarzyszenia nie pozostała bez echa: 29 marca 1994 założono fundację Loesje Internationaal, która przez 8 lat miała siedzibę w Berlinie. W 2013 roku międzynarodowe biuro zatoczyło koło i ulokowano je w Arnhem. W tym mieście od 9 lat znajduje się także oficjalny sklep – można go znaleźć przy Hommelstraat 65.
Przykłady prac podpisanych Loesje można znaleźć obecnie w 30 państwach, m.in. w Polsce. Dzieła są tworzone w języku danego kraju.
„Burmistrz, który najlepiej śpiewa”
Najważniejszym założeniem stowarzyszenia jest wolność słowa i promowanie wyrażania opinii. Celem krótkich i pomysłowych sentencji jest nie tylko wywoływanie uśmiechu, ale także zmuszenie do refleksji. Umieszczanie ich w przestrzeni miejskiej ma spowodować, że dotrą one do jak największej liczby odbiorców i wywołają reakcję. Sentencje można nazwać sztuką uliczną, jednak ich najważniejszym elementem jest słowo.
Dzieła są tworzone w języku danego kraju, a wielu autorów wykorzystuje pojęcia, utarte sformułowania, przysłowia i niuanse danego języka, by wydobyć z nich głębię czy nadać im nowy sens. Wiele z tych krótkich quasi-poetyckich form jednocześnie nawiązuje do konkretnych napięć społecznych i politycznych, jak również do obecnych zwyczajów i doświadczeń, np. „A gdyby tak / Muzycy wpatrywali się w telefony podczas koncertów”, „Przepraszamy za utrudnienia / Trwa rewitalizacja przestrzeni międzyludzkiej”, „Nad morzem / tonący plastiku się chwyta” czy „Szklany sufit / Tylko dla roślin w szklarni”.
Wersje z innych krajów, dzięki swojej prostej formie, są zrozumiałe nawet dla osób z podstawową znajomością danego języka, jak chociażby angielskie Less is more / How much less is poverty („Mniej znaczy więcej / Jak wiele mniej to ubóstwo”) czy niderlandzkie Beperk je nou eens tot de vrijheid („Ogranicz się do wolności”).
Na holenderskiej stronie loesje.nl można znaleźć nawet plakat nawiązujący do ostatnich wydarzeń medialnych, czyli szumu wokół wyboru miasta, które zostanie gospodarzem przyszłorocznego Konkursu Piosenki Eurowizji: Het songfestival gaat naar / de burgemeester die het best kan zingen („Festiwal piosenki idzie do burmistrza, który najlepiej śpiewa”).
Jakie są Wasze ulubione sentencje Loesje? Dajcie znać w komentarzu!
To może Cię zainteresować