Czytelnia
(Nie)idealna Holandia. 5 rzeczy, które irytują podróżnych w kraju tulipanów
Turyści na ulicach Amsterdamu. Flickr.com/Creative Commons Attribution-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-SA 2.0)/Franklin Heijnen
Urlop w Holandii to dla wielu turystów definicja spełnionych marzeń. Czarujące uliczki, romantyczne kanały, wiatraki, tulipany… nie bez powodu tak wiele osób przybywa tu nawet z najdalszych zakątków świata. Warto jednak wiedzieć, że Niderlandy, jak każdy kraj, posiada także pewne wady. Rzeczy, które pozornie mogą wydawać się małymi problemami, jednak podczas urlopu mogą wyjątkowo irytować.
Przedstawiamy listę siedmiu rzeczy, które mogą irytować turystów podczas pobytu w Holandii. Spis powstał na podstawie opowieści turystów, ale warto pamiętać, że coś, co irytuje jedną osobę, może być zupełnie obojętne dla innej.
1. Znaczenie rowerów
Jadąc do Holandii, powinniśmy zdawać sobie sprawę, jak wielkie znaczenie w życiu mieszkańców odgrywają rowery. Dla niektórych turystów jest to wręcz powód, by odwiedzić ten kraj. Więcej jednośladów można zobaczyć chyba tylko w Szanghaju.
Mieszkańcy kraju tulipanów przejeżdżają co roku około 15 mln km. Każdego dnia statystycznych Niderlandczyk pokonuje 2,5 km. Zamiłowanie do rowerów jest zatem niezwykle fascynujące, ale problem zaczyna się, gdy pojazdy są bardziej uprzywilejowane niż… ludzie.
W niektórych miejscach w Amsterdamie ścieżki rowerowe zajmują więcej przestrzeni niż te przeznaczone dla pieszych. Ponadto właściciele jednośladów parkują swoje pojazdy w każdym, nawet najdziwniejszym miejscu. Nierzadko zupełnie nie zważają na to, czy ich rower nie będzie przeszkadzał innym osobom. Fakt ten z pewnością może zaszokować i zirytować turystów.
Mieszkańcy kraju tulipanów przejeżdżają co roku około 15 mln km. Każdego dnia statystycznych Niderlandczyk pokonuje 2,5 km. Zamiłowanie do rowerów jest zatem niezwykle fascynujące, ale problem zaczyna się, gdy pojazdy są bardziej uprzywilejowane niż… ludzie.
W niektórych miejscach w Amsterdamie ścieżki rowerowe zajmują więcej przestrzeni niż te przeznaczone dla pieszych. Ponadto właściciele jednośladów parkują swoje pojazdy w każdym, nawet najdziwniejszym miejscu. Nierzadko zupełnie nie zważają na to, czy ich rower nie będzie przeszkadzał innym osobom. Fakt ten z pewnością może zaszokować i zirytować turystów.
Niektórzy pracodawcy wypłacają dojeżdżającym do pracy na rowerze dodatek do pensji.
Źródło: fotolia.com/ fot. Sergii Mostovyi/ royalty free
2. Głośne mówienie
Za najpiękniejsze języki świata uważa się włoski, francuski, czasem także hiszpański. Niderlandzki nie aspiruje do tego, by uzyskać podobny tytuł, ponieważ gardłowy dźwięk wymawianych słów może zostać uznany za wyjątkowo nieprzyjemny. Nietypowy sposób artykulacji ,,g” i ostrego ,,sch” początkowo wywołuje u turystów uczucie dyskomfortu. Dzieje się tak szczególnie w sytuacji, gdy Holendrzy rozmawiają wyjątkowo głośno.
W niektórych miejscach mieszkańcy Niderlandów po prostu automatycznie zaczynają mówić głośno. Dotyczy to np. komunikacji miejskiej, zwłaszcza pociągu. Jeżeli odczucia są dla nas bardzo nieprzyjemne, możemy poprosić, by rozmówcy ściszyli nieco swój głos. Trudno byłoby jednak prosić Holendrów, by w swoim własnym kraju mówili w innym języku. Szczególnie że pomimo nietypowej wymowy, jest on niezwykle ciekawy i z pewnością można się w nim zakochać!
W niektórych miejscach mieszkańcy Niderlandów po prostu automatycznie zaczynają mówić głośno. Dotyczy to np. komunikacji miejskiej, zwłaszcza pociągu. Jeżeli odczucia są dla nas bardzo nieprzyjemne, możemy poprosić, by rozmówcy ściszyli nieco swój głos. Trudno byłoby jednak prosić Holendrów, by w swoim własnym kraju mówili w innym języku. Szczególnie że pomimo nietypowej wymowy, jest on niezwykle ciekawy i z pewnością można się w nim zakochać!
3. Stanie w kolejkach
Polakom długie stanie w kolejkach kojarzy się przede wszystkim z okresem PRL-u. To właśnie wtedy obywatele ustawiali się w gigantycznych rzędach, by kupić produkty pierwszej potrzeby. Dla Holendrów to nadal zwykła codzienność, choć oczywiście nie w tak kuriozalnym wymiarze. Wsiadanie do tramwaju, płacenie za zakupy w Albert Heijn czy wjazd ruchomymi schodami: wszystko to jest związane z długim okresem oczekiwania.
Przyzwyczajenie do zjawiska odgrywa tu kluczową rolę. Mieszkańcy Niderlandów nie irytują się zanadto, że muszą czekać. Chyba że wyjątkowo się spieszą. Inaczej stanie w kolejkach odbierają turyści. Nierzadko denerwują się, ponieważ czują, że tracą cenny czas swojego urlopu. Warto zatem przed podróżą uzbroić się w cierpliwość!
Przyzwyczajenie do zjawiska odgrywa tu kluczową rolę. Mieszkańcy Niderlandów nie irytują się zanadto, że muszą czekać. Chyba że wyjątkowo się spieszą. Inaczej stanie w kolejkach odbierają turyści. Nierzadko denerwują się, ponieważ czują, że tracą cenny czas swojego urlopu. Warto zatem przed podróżą uzbroić się w cierpliwość!
Stanie w kolejce denerwuje turystów.
Źródło: Adobe Stock/licencja podstawowa
4. Holenderska bezpośredniość
Stereotypowy obywatel Niderlandów ma wiele cech charakteru, które mogą być uznane za zaskakujące dla mieszkańca wschodniej lub centralnej części Europy. Mowa m.in. o niezwykłej otwartości na inność, powściągliwości emocjonalnej, ale także bezpośredniości. Szczególnie ta ostatnia cecha jest trudna do zaakceptowania przez osoby przejezdne. Łatwo odebrać ją jako wyraz zwykłej niegrzeczności.
Większość Holendrów mówi wprost o rzeczach, które myśli. Dotyczy to nawet tych, które mogą być uznane za nie do końca przyjemne. Jeśli zapytasz mieszkańca o opinię na temat swojego wyglądu, to także usłyszysz szczerą odpowiedź. Nie ma w tym nic złośliwego. Holendrzy są po prostu wyjątkowo szczerzy.
Większość Holendrów mówi wprost o rzeczach, które myśli. Dotyczy to nawet tych, które mogą być uznane za nie do końca przyjemne. Jeśli zapytasz mieszkańca o opinię na temat swojego wyglądu, to także usłyszysz szczerą odpowiedź. Nie ma w tym nic złośliwego. Holendrzy są po prostu wyjątkowo szczerzy.
5. Sos na frytkach
Mała rzecz, która wyjątkowo irytuje zagranicznych turystów. Holendrzy słyną ze swojego zamiłowania do smażonych ziemniaków. Nic więc dziwnego, że przyjezdni także chcą posmakować ich ulubionej wersji frytek. Mieszkańcy jedzą je tu z majonezem truflowym, sosem orzechowym, a nawet… czekoladą. Problem pojawia się w sytuacji, gdy dostajemy gotowe danie i widzimy wyjątkowo nietypowy sposób jego podania.
W większości niderlandzkich knajp frytki, które możemy otrzymać, są całkowicie polane zamówionym sosem. Dip nie znajduje się obok ziemniaków, ale na ich wierzchu. Nie ma zatem opcji, by maczać pojedyncze słupki, co dla wielu jest najprzyjemniejszą częścią jedzenia. Podczas składania zamówienia warto poprosić, by sos znalazł się z boku. Należy jednak nastawić, że sprzedawcy trudno będzie ukryć zaskoczenie.
W większości niderlandzkich knajp frytki, które możemy otrzymać, są całkowicie polane zamówionym sosem. Dip nie znajduje się obok ziemniaków, ale na ich wierzchu. Nie ma zatem opcji, by maczać pojedyncze słupki, co dla wielu jest najprzyjemniejszą częścią jedzenia. Podczas składania zamówienia warto poprosić, by sos znalazł się z boku. Należy jednak nastawić, że sprzedawcy trudno będzie ukryć zaskoczenie.
Mieszkańcy Niderlandów kochają jeść frytki z majonezem.
Źródło: Adobe Stock/licencja podstawowa
To może Cię zainteresować