Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Czytelnia

Giethoorn – holenderska Wenecja Północy

MN/Anna Soroko

26 lipca 2018 13:47

Udostępnij
na Facebooku
Giethoorn – holenderska Wenecja Północy

Giethoorn to niezwykłe, pełne magii i czasu miasteczko fotolia.com/fot.GeniusMinus/royalty free

Zapewne obiła wam się o uszy nazwa tego niezwykle urokliwego, magicznego wręcz, holenderskiego miasteczka, w którym mieszkańcy poruszają się pieszo lub przepływają łódeczkami z jednego miejsca w drugie. Dziś opowiemy o historii Giethoorn i o tym, jak stało się wielką turystyczną atrakcją.
Giethoorn leży w prowincji Overijssel, na północ od Zwolle. Często nazywane jest Wenecją Północy lub Wenecją Holandii. Ma niewiele więcej niż 2500 mieszkańców, którzy czasem mogą poczuć się przytłoczeni przez tysiące turystów chętnie odwiedzających ich miejscowość.
fotolia.com/rob3rt82/royalty free

Miasto na wodzie

W XIII wieku Giethoorn był osadą kopaczy torfu. To właśnie na podmokłym terenie, który zamienił się w jezioro w wyniku wydobywania tego surowca, powstało niezwykłe miasteczko.

Kanały, przecinające niewielkie wysepki, na których stoją malownicze domki kryte strzechą, wykopano, aby łatwo transportować pozyskany torf. Jego wydobycie zakończyło się dopiero w XVIII wieku.
W tym czasie też zaczęła się prawdziwa transformacja miasteczka w miejsce, które możemy podziwiać obecnie. Wysepki połączono mostami, stworzono też ścieżkę dla pieszych. Wciąż jednak głównym środkiem transportu w Giethoorn jest łódka.

Idealne na wycieczkę

Mimo że w Giethoorn nie ma już za wiele wolnego miejsca, gmina robi, co może, aby umilić pobyt przyjeżdżającym. Dlatego od niedawna można się tam poruszać na rowerze po nowiutkich ścieżkach. Drogi dla pieszych są także bardzo przyjazne i taki spokojny spacer może przynieść dużo radości oraz relaksu.
fotolia.com/Miroslawa Drozdowski/royalty free
Najprzyjemniejszy i najbardziej tradycyjny sposób zwiedzania Giethoorn to jednak łódka. Nie znajdziemy tam łodzi motorowej, gdyż praca silników zakłócałaby spokój miasteczka, przeszkadzając mieszkańcom i odwiedzającym je turystom. Za niewielką opłatą można wynająć taką z tradycyjnymi wiosłami i przewodnikiem, który w pięknej scenerii opowie nam o historii tego niezwykłego miejsca.

Miasteczko dla turystów

Mieszkańcy Giethoorn przyzwyczaili się do tego, że ich miasteczko odwiedza kilkadziesiąt tysięcy turystów rocznie. Można tam więc znaleźć wiele barów oraz restauracji, idealnych do odpoczynku po pełnym zwiedzania i emocji dniu. Sklepiki oferują pamiątki, a także lokalne wyroby rękodzielnicze.

Giethoorn zostało „odkryte” przez publiczność dzięki filmowi „Fanfare”. Słynny holenderski reżyser Bert haanstra umieścił w nim akcję swojej komedii o rywalizujących ze sobą zespołach muzycznych. Od momentu ukazania się filmu liczba odwiedzających je turystów zaczęła rosnąć, aż w końcu stali się oni głównym źródłem dochodu mieszkańców.

testek
Reklama
Gość
Wyślij


Bliżej nas