Polak został zaatakowany nożem.
AdobeStock/licencja podstawowa
Niemiecka policja poinformowała o zabójstwie Polaka, do którego doszło tuż przy granicy z Holandią. Ofiara była migrantem zarobkowym, zamieszkałym w kwaterze przeznaczonej dla pracowników. Doszło do sprzeczki, w wyniku której mężczyzna został tragicznie raniony nożem.
Morderstwo Polaka
Do zdarzenia doszło na początku sierpnia, jednak szczegóły zabójstwa zostały ujawnione później. 46-latek zginął w Wyler (niedaleko Kranenburga) w wyniku kłótni z innym mieszkańcem kwatery. 67-latek miał zostać zaatakowany przez Polaka, i dlatego śmiertelnie zranił go kuchennym nożem.
Niemieckie służby natychmiast aresztowały napastnika, jednak szybko okazało się, że działał on w obronie własnej. Śledztwo na razie nie zostało zakończone, ale wszystko wskazuje na to, że 67-latek nie poniesie żadnych konsekwencji.
Po dźgnięciu mężczyzny wszystkich Polaków wywieziono i umieszczono w innych miejscach. To była prawdziwa rzeź, więc trzeba było dobrze posprzątać
~komentarz okolicznego sąsiada dla AD.
Problem z zakwaterowaniem
Niderlandzkie media przyjrzały się sprawie zabójstwa Polaka. Okazało się, że incydent nie wywołał emocji wśród okolicznych mieszkańców. Sąsiedzi wskazali, że w kwaterach zamieszkiwanych przez migrantów już wcześniej dochodziło do niebezpiecznych incydentów. Nierzadko miały miejsce bójki, a w ciągu roku tylko w tym samym budynku odnotowano co najmniej trzy pożary.
Ostatnio mieszka tu coraz więcej Polaków. Z powodu braku mieszkań trzymali się blisko siebie. To smutne, jak ci ludzie są wykorzystywani
~komentarz okolicznego sąsiada dla AD.
Według danych, które udało się zgromadzić dziennikarzom z AD, w niewielkim budynku w Wyler mieszkało aż 12 pracowników pochodzenia polskiego. Przepełnienie kwatery miało być bodźcem do częstszych konfliktów ze strony mieszkańców.
Kłopoty migrantów
To nie pierwszy raz kiedy zwraca się uwagę na to, że migranci zarobkowi zamieszkujący w Niemczech czy Holandii żyją w trudnych warunkach. Moment krytyczny nastąpił w okresie pandemii koronawirusa. Bardzo często firmy nie zapewniały im podstawowych środków bezpieczeństwa, i w praktyce biało-czerwoni byli wyjątkowo narażeni na zachorowanie.
Imigranci żyją najczęściej w pokojach wieloosobowych z innymi pracownikami. Dzielą małą przestrzeń i nie mają szansy, by uzyskać odpowiedni wypoczynek.