Protest zebrał masę ludzi. [Zdjęcie podglądowe]
Adobe Stock/licencja podstawowa
Niedzielne popołudnie w stolicy kraju tulipanów przebiegło w zaskakujący sposób. Protest przeciwników obostrzeń dot. COVID-19 był zaplanowany już od długiego czasu: nikt jednak nie spodziewał się, że pojawi się na nim aż tyle osób. Zdaniem specjalistów była to „największa demonstracja od wybuchu pandemii Covid-19”.
Wielki strajk w Amsterdamie
Tłumy, które zebrały się na placu Dam w niedzielę, były bardzo podzielone światopoglądowo. Część protestujących była całkowicie antyrządowa, inni reprezentowali ruch antyszczepionkowy. Na transparentach można było zobaczyć m.in. napisy, że „kto zostanie zaszczepiony, zostanie zamordowany” oraz „szczepionka to trucizna”.
Według oficjalnych danych na proteście miało pojawić się ponad 20 tys. osób. To największe tego typu zgromadzenie od początku pandemii.
Na miejscu nie zabrakło także osób, które dotychczas popierały politykę rządu. Teraz są jednak zmęczone coraz to nowymi restrykcjami, a wizja kolejnych obostrzeń jest dla nich po prostu przytłaczająca.
Nie boję się wirusa, ale boję się społeczeństwa, którym się stajemy. Rząd wkrótce przejmie nad nami całkowitą kontrolę
~ jeden z demonstrantów dla DutchNews.
Pokojowy protest
Pomimo że na placu Dam pojawiły się gigantyczne tłumy, to raport policji wskazuje, że obyło się bez jakichkolwiek niebezpiecznych incydentów. Bez przemocy zakończyła się także druga część wydarzenia, czyli masowy marsz po Amsterdamie. To właśnie w tym elemencie uczestniczyło najwięcej osób, a jednak nikt nie zachował się agresywnie.
Policja stwierdziła, że demonstracja, a następnie marsz przez centrum miasta, odbyła się w dobrym humorze i przebiegła bez żadnych incydentów
~opis dziennikarzy z DutchNews.
W pewnym momencie funkcjonariusze musieli jednak wypraszać ludzi, którzy chcieli dołączyć do demonstracji. Na miejscu było już bowiem i tak wystarczająco dużo obywateli, a dozwolona liczba osób została wyraźnie przekroczona.
Reakcja na obostrzenia
Choć rząd już jakiś czas temu zapowiedział, że od 1 listopada zrezygnuje z większości restrykcji, to mieszkańcy zdają się nie być tego pewni. Boją się, że czeka ich powtórka z ubiegłego roku, kiedy to w Niderlandach pojawiła się kolejna fala pandemii i nastąpił całkowity lockdown.
Według władz nie ma szans, by taka sytuacja wydarzyła się ponownie. Większość obywateli poddała się wakcynacji, a testy na obecność wirusa są coraz dokładniejsze i łatwiejsze w wykonaniu. Pomimo tego niedzielna demonstracja miała stanowić swoistą zapowiedź tego, co stanie się na ulicach, gdy rząd zdecyduje się na kolejne, większe restrykcje.