Zachowanie turystów było niewybaczalne.
Adobe Stock/licencja podstawowa
Nagłe ulewy, które nawiedziły Niderlandy, okazały się tragiczne w skutkach dla mieszkańców części kraju. Powodzie zalały ulice, domy, a także zabrały ich samochody i wszystko, co wartościowe. Teraz pokrzywdzeni obywatele wskazują, że sporym problemem są turyści, którzy nie widzą ich dramatu i „zwiedzają” zalane tereny. Policjanci uznali, że będą bezlitośni dla takich osób i będą karać je mandatami.
Uciążliwi turyści
W poniedziałek funkcjonariusze z południowej części Niderlandów powiedzieli, że ukarali mandatami każdego, kto uznał, że powódź jest swego rodzaju atrakcją turystyczną. W ten weekend policjanci otrzymali bowiem wiele zgłoszeń o podróżnych wspinających się na wały przeciwpowodziowe.
Na podobne zjawisko zwrócił uwagę także burmistrz Venlo, Daan Prevoo. Miasto ucierpiało najbardziej z wszystkich regionów kraju, a mimo to część osób nie wykazywała empatii w stosunku do mieszkańców. Zachowanie ciekawskich uznał za skandaliczne i stwierdził, że „nie mieści mu się to w głowie”.
Otrzymujemy informacje z hoteli, że dzwonią do nich ludzie, którzy chcą wynająć pokój, by podziwiać powódź ~oficjalny komunikat burmistrza Venlo
W piątek służby musiały interweniować także w Roermond, gdzie tłum gapiów zablokował przejazd dla służb ratowniczych. Nieodpowiedzialni turyści otrzymali mandaty i wydaje się jasne, że funkcjonariusze zamierzają utrzymać właśnie ten rodzaj kar.
Powódź w kraju tulipanów
W ten weekend z południa Niderlandów ewakuowano ponad dziesięć tysięcy mieszkańców. Straty określano jako tragiczne, a władze załamują ręce. Miejsca, które dotknęła tragedia, zostały odwiedzone przez króla Wilhelma-Alexandra i królową Maximę, a także premiera Marka Rutte.
Na szczęście nie ma tu ofiar śmiertelnych, jak w Belgii czy Niemczech. Miejmy nadzieję, że tak pozostanie ~Mark Rutte
Państwa sąsiadujące z krajem tulipanów, o których wspomniał Rutte, faktycznie odczuły skutki ulew jeszcze bardziej dotkliwie.
W Niemczech na zalane ulice wyjechały czołgi, które ratowały topiących się mieszkańców. W regionie Nadrenii-Palatynacie życie straciło co najmniej 135 osób.
W Belgii z powodu wysokiego stanu wody zginęło 31 osób, a 163 zyskały status „poszukiwanych”. Policjanci chodzą od domu do domu, by odnaleźć zaginionych mieszkańców.
Zmiany klimatu?
Powody gwałtownych ulew i ich skutków nie wydają się całkowicie jasne. Zdaniem wielu ekspertów za problemy odpowiadają przede wszystkim zmiany klimatu: globalne ocieplenie. Upały, które panowały w Europie przez ostatnie kilka tygodni, męczyły mieszkańców, jednak w końcu nastąpiło załamanie pogody.
Poziom wody w rzekach Moza i Rur osiągnął rekordowy poziom. Ich stan okazał się wyższy niż ten, który doprowadził do wielkich powodzi w 1993 i 1995 r.
Władze zapowiedziały, że ustabilizowanie sytuacji powodziowej nie będzie końcem tego tematu w Niderlandach. Należy przygotować się na ewentualny powrót ulew i sprawić, by szkody były dla mieszkańców jak najmniejsze.