Składowiska śmieci w Polsce płoną w zastraszającym tempie.
fotolia.com/ fot. witthaya/ royalty free
Holenderskie media poruszyły jakiś czas temu problem polskich składowisk i wysypisk śmieci, które często ulegają podpaleniu. Zjawisko to określono mianem ekologicznej katastrofy. Zachód powoli zaczyna się martwić, jakie może mieć to skutki dla Europy. Prognozy nie napawają optymizmem.
Ekologiczne bomby
W Polsce znajduje się kilka setek składowisk i wysypisk odpadów – te nielegalne należy liczyć w tysiącach. Z roku na rok ich liczba rośnie, a wraz z tym ryzyko zanieczyszczenia naszego ekosystemu. Składowanie śmieci to najgorsza forma utylizacji odpadów. Zdają sobie z tego sprawę kraje Europy Zachodniej, które część z nich wysyłają na Wschód. Jakiś czas temu Chiny ogłosiły, że nie będą już przyjmować europejskich odpadów. Okazuje się, że mają one trafiać także do Polski, w której już teraz składowiska stanowią niemały problem.
Odpady przemysłowe, które skazić mogą grunty oraz okoliczne wody, trujące chemiczne ścieki, pozamykane w beczkach toksyczne substancje, skupiska tworzyw sztucznych, m.in. plastików i opon, odpady komunalne. Przy braku odpowiedniego nadzoru i ochrony przy składowaniu jeden błąd może pociągnąć za sobą drugi, a w efekcie cała Europa stanie w obliczu ekologicznej katastrofy.
Spalanie odpadów
Najbardziej poszkodowana będzie oczywiście Polska. Problem składowisk śmieci i tego, co się z nimi dzieje, zostaje podejmowany już nie tylko przez lokalne media. Zachód uważniej zaczyna patrzeć na problemy, z jakimi boryka się nasz kraj od początku tego roku.
Od stycznia w Polsce paliło się około 70 składowisk odpadów – to prawie dwa razy więcej niż przez cały ubiegły rok. Od kiedy Chiny ogłosiły, że nie chcą już u siebie europejskich śmieci, liczba ta zaczęła gwałtownie rosnąć. Nie można uznać tego za przypadek. Śmieci płoną, gdyż w ten sposób, nielegalnie, tworzy się miejsce na przyjęcie nowych. Przy braku pomysłów na utylizację jest to, według podpalaczy, najłatwiejsze i najtańsze rozwiązanie.
Składowiska płoną co jakiś czas, jedne po drugich. Strażakom udaje się ugasić pożar dopiero po kilku dniach, a w kolejnym miejscu znów coś zaczyna się palić.
Niepokój w mediach
Nadawca NOS kilka dni temu podjął problem płonących składowisk śmieci w Polsce. W artykule przeczytać można, że nasz kraj, po wycofaniu się Chin, które do tej pory były największym importerem śmieci na świecie, stara się przejąć rolę Państwa Środka w Europie.
Kraje, które same nie podejmują się utylizacji własnych śmieci, wysłały od ubiegłego roku do Polski ponad 700 000 000 kilogramów odpadów (zarówno legalnie, jak i nie). Przedsiębiorstwa przyjmują śmieci oficjalnie na recykling, jednak rzadko kiedy faktycznie coś z tego wychodzi. Zalega ich więc na składowiskach coraz więcej, a wraz z tym rośnie i problem, jak się ich pozbyć.
Maarten Bakker, zajmujący się kwestią recyklingu odpadów na Politechnice w Delft, został poproszony przez NOS o opinię na ich temat.
To, że Polska będzie w stanie przejąć rolę Chin, jest iluzją. W żadnym wypadku kraj nie będzie w stanie poradzić sobie z taką ilością odpadów, jakie importowały Chiny. [...] W Holandii spalarnie odpadów przetwarzają 20 000 kilogramów śmieci na godzinę. Jeśli w Polsce zalega ich ponad 700 000 000, oznacza to 4 lata nieustannego spalania. Jeżeli spłonie to, co obecnie znajduje się na wysypiskach, dojdzie do prawdziwej ekologicznej katastrofy. ~Maarten Bakker
W artykule przeczytać można, że także Holandia część swoich odpadów na recykling wysyła do Polski. Nie wiadomo, czy śmieci faktycznie zostają dalej utylizowane, czy zalegają na składowiskach. Informacja ta nie przeszła niepostrzeżenie. Na oficjalnej stronie
Tweede Kamer znaleźć można
tekst, w którym autor zwraca się do władz o oficjalne, pisemne oświadczenie na temat spalania holenderskich odpadów na terenie Polski.
22-06-2018 15:48
1
0
Zgłoś
20-06-2018 00:33