Aktualnosci
Holandia: pracował na pełen etat w trzech różnych firmach. Teraz musi oddać zarobione pieniądze
Mężczyzna został skazany przez sąd w Hadze. Fotolia/Royalty free
Utrata trzech aktualnych miejsc pracy i obowiązek oddania 90 tys. euro – taki los spotkał mężczyznę, który zatrudnił się w kilku firmach jednocześnie. Przez długi czas nielegalne działania mieszkańca Holandii nie zostały wykryte. Gdy wszystko wyszło na jaw, oszust musiał stanąć przed sądem.
Ujawnione akta
18 kwietnia sąd w Hadze upublicznił wyrok dotyczący sprawy mężczyzny zatrudnionego w trzech firmach. Wcześniej szczegóły sprawy nie były znane opinii publicznej, choć proces sądowy trwał do końca 2021 roku.
Mieszkaniec kraju został skazany za równoległą pracę w pełnym wymiarze godzin w trzech różnych firmach. Mężczyzna argumentował, że podjął taką decyzję, ponieważ został jedynym żywicielem rodziny. Chciał zarobić jak najwięcej, by utrzymać swoje dzieci. Mimo to powód ten nie przekonał sądu, który uznał, że oskarżony złamał ustawę ograniczającą czas pracy.
Mieszkaniec kraju został skazany za równoległą pracę w pełnym wymiarze godzin w trzech różnych firmach. Mężczyzna argumentował, że podjął taką decyzję, ponieważ został jedynym żywicielem rodziny. Chciał zarobić jak najwięcej, by utrzymać swoje dzieci. Mimo to powód ten nie przekonał sądu, który uznał, że oskarżony złamał ustawę ograniczającą czas pracy.
Według wyroku mężczyzna musiał oddać 90 tys. euro swoim pracodawcom. Jest to suma wynagrodzeń, które pobierał, przebywając na urlopie zdrowotnym.
Podział obowiązków
Fakt, że mężczyzna pracował równocześnie w trzech różnych firmach, a jego działania tak długo nie zostały odkryte, może wydać się ciekawy. Wynikało to przede wszystkim z tego, że był on związany ze spółdzielniami mieszkaniowymi, a jego praca polegała głównie na tzw. pracy w terenie.
W pierwszej firmie mężczyzna zatrudnił w 2017 roku. Wykonywał obowiązki „konsultanta ds. sąsiedztwa” , które miały obejmować 36 godzin pracy tygodniowo, za miesięczną pensję w wysokości 4560 euro.
Współpracę z drugim pracodawcą mieszkaniec Holandii rozpoczął półtora roku później. Tym razem stał się ,,kierownikiem regionalnym” i miał działać przez 32 godziny w tygodniu za kwotę 4418 euro.
Kolejne stanowisko przyjął w 2020 roku. Wziął wówczas urlop zdrowotny u pozostałych dwóch pracodawców, by mieć czas na obowiązki w nowej pracy. To właśnie wtedy sprawą zainteresowali się przedstawiciele funduszu emerytalnego. Dostrzegli, że mężczyzna jest zatrudniony w kilku miejscach i tym samym dokonuje oszustwa.
W pierwszej firmie mężczyzna zatrudnił w 2017 roku. Wykonywał obowiązki „konsultanta ds. sąsiedztwa” , które miały obejmować 36 godzin pracy tygodniowo, za miesięczną pensję w wysokości 4560 euro.
Współpracę z drugim pracodawcą mieszkaniec Holandii rozpoczął półtora roku później. Tym razem stał się ,,kierownikiem regionalnym” i miał działać przez 32 godziny w tygodniu za kwotę 4418 euro.
Kolejne stanowisko przyjął w 2020 roku. Wziął wówczas urlop zdrowotny u pozostałych dwóch pracodawców, by mieć czas na obowiązki w nowej pracy. To właśnie wtedy sprawą zainteresowali się przedstawiciele funduszu emerytalnego. Dostrzegli, że mężczyzna jest zatrudniony w kilku miejscach i tym samym dokonuje oszustwa.
Bezrobotna na wakacjach
Oszustwa między pracownikami a pracodawcami (i odwrotnie) to niepokojące, ale często występujące zjawiska. Jedna ze stron zwykle chce wykorzystać tę drugą i dotyczy to nie tylko finansów, ale także zakresu obowiązków, urlopów itp.
Nierzadko dochodzi także do oszustw w kontekście zasiłku dla bezrobotnych. W tym przypadku oszukiwany jest nie pracodawca, a państwo. W ubiegłym miesiącu prawdziwy skandal wywołała kobieta, która ,,zapomniała” zgłosić, że przebywa na wakacjach. Przez lata przebywała na Teneryfie i równolegle pobierała świadczenie dla osób niezatrudnionych.
Nierzadko dochodzi także do oszustw w kontekście zasiłku dla bezrobotnych. W tym przypadku oszukiwany jest nie pracodawca, a państwo. W ubiegłym miesiącu prawdziwy skandal wywołała kobieta, która ,,zapomniała” zgłosić, że przebywa na wakacjach. Przez lata przebywała na Teneryfie i równolegle pobierała świadczenie dla osób niezatrudnionych.
Kobieta, podobnie jak zatrudniony w trzech firmach mężczyzna, musiała zwrócić pobrane pieniądze. Sąd uznał, że były jej przyznawane niesłusznie, a za oszustwo otrzymała także grzywnę w wysokości 4800 euro.
To może Cię zainteresować