Dzielnica czerwonych latarni cieszy się ogromną popularnością wśród turystów przybywających do Holandii.
Flickr.com/Creative Commons Attribution 2.0 Generic (CC BY 2.0)/Not4rthur
Reputacja stolicy kraju tulipanów od dawna nie należy do najlepszych. Nie ulega wątpliwości, że turyści przyjeżdżają do Amsterdamu głównie po to, by skorzystać z legalnej marihuany i prostytucji. Władze starają się zmienić tę sytuację i ograniczać obsługiwanie turystów w słynnych coffee shopach. Teraz okazuje się, że na mapie miasta może zabraknąć także kultowej Dzielnicy Czerwonych Latarni.
Likwidacja ,,Raamprostitutie”
Dzielnica Czerwonych Latarni w Amsterdamie może zostać całkowicie zlikwidowana: takie informacje przekazały lokalne media na początku maja. Radni stolicy mieli otrzymać już nowy projekt złożony przez samą burmistrzynię miasta, Femke Halsemę. W dokumencie przedstawiła konkretne propozycje tego, dokąd „erotyczne centrum” mogłoby zostać przeniesione. Według Halsemy świetnym rozwiązaniem będzie ulokowanie biznesu w jednym dużym budynku na przedmieściach.
Pięciopiętrowy budynek ma posiadać powierzchnię co najmniej 5000 m2. W środku mają znajdować się dwa bary, 100 małych pokoi przeznaczonych na zabawy erotyczne oraz klub ze striptizem. Obecnie miasto poszukuje partnera handlowego dla przedsięwzięcia.
W projekcie inicjatywy podkreślono, że budynek nie ma stanowić atrakcji turystycznej. Opłata za wejście do „centrum erotycznego” ma być pobierana na miejscu. W ten sposób władze chcą uniknąć odwiedzania miejsca przez tzw. gapiów.
Ostatecznie sprawa nie jest jeszcze przesądzona, ponieważ przeciwko przenosinom są m.in. właściciele domów w De Wallen i same pracownice. Wszystko wskazuje jednak na to, że tym razem włodarze miasta będą nieugięci i podejmą decyzję o likwidacji Dzielnicy Czerwonych Latarni.
Dzielnica wstydu?
Sprawa władze Amsterdamu kontra pracownicy ,,Raamprostitutie” De Wallen toczy się już od dawna. Burmistrzyni miasta uważa, że kobiety pracujące w dzielnicy są traktowane przedmiotowo i samo stanie w witrynach i pokazywanie swojego ciała turystom jest czymś, co uwłacza ich godności. To właśnie opinia Halsemy wpłynęła na to, że w styczniu 2021 roku zamknięto znaczną część charakterystycznych okiennic, by pracownice przestały być prezentowane niczym towar.
Jeśli idziesz przez te bardzo wąskie uliczki, to widzisz tłumy turystów stojących przed oknami. Fotografują bezbronne kobiety i śmieją się z nich. [...] Nie mogę zaakceptować tego rodzaju poniżania
~Femke Halsema dla The Guardian
Ponadto Halsema uważa, że to właśnie Dzielnica Czerwonych Latarni jest głównym elementem złej renomy miasta. Turyści kojarzą Amsterdam z seksem i narkotykami, a jej zdaniem miasto ma do zaoferowania znacznie więcej.
Opozycyjne stanowisko do władz prezentują właściciele domów publicznych i same pracownice. Kobiety uważają, że lokalizacja w centrum zapewnia im dobry zarobek. Ponadto one same nie narzekają na to, o czym mówi burmistrzyni.
Zawsze mówią, że nas słuchają, ale tak nie jest. Burmistrz udaje, że broni kobiet w Dzielnicy Czerwonych Latarni, ale ten plan pokazuje, że nie zna naszych życzeń. W ogóle nie chcemy opuszczać tego miejsca~dla De Telegraaf Felicia Anna, pracująca w De Wallen od ponad dziesięciu lat.