Lotnisko w Amsterdamie.
Flickr.com/Creative Commons Attribution 2.0 Generic (CC BY 2.0)/Enric Martinez
Problemy na niderlandzkim lotnisku Schiphol zdają się nie mieć końca. Z powodu złych warunków pracy i niskich zarobków pod koniec kwietnia pracownicy rozpoczęli niezaplanowany strajk. Ten jednak nie przyniósł zamierzonych celów, co widać w działaniu portu w weekend majowy. Od piątku w hali odlotów znajdują się tłumy, a część osób nie udała się na wymarzone wakacje, bo rejsy zostały odwołane.
Chaos na lotnisku
Już w ubiegłym tygodniu władze lotniska apelowały do przewoźników, aby ci odwołali część lotów, gdyż Schiphol nie będzie w stanie obsłużyć wszystkich pasażerów. Część firm pozytywnie rozpatrzyła prośbę, inni pozostali nieugięci. W konsekwencji weekend majowy w amsterdamskim porcie okazał się prawdziwym piekłem dla podróżnych. Duża część z nich nie udała się na zaplanowane wczasy, gdyż nie byli w stanie wylecieć z Niderlandów.
W sprawę zaangażowało się Ministerstwo ds. Infrastruktury i Gospodarki Wodnej, którego przedstawiciel Mark Harbers uznał, że problem na Schiphol jest niezwykle złożony i nie uda się go rozwiązać szybko. Jednocześnie polityk zapewnił, że dąży do ustabilizowania sytuacji w najbliższych tygodniach.
Dobrze, że Schiphol podejmuje rozmowy z liniami lotniczymi, aby znaleźć rozwiązania, które pozwolą zarządzać tłumami na najbliższe tygodnie i na letnie wakacje. Pod tym względem trzymam rękę na pulsie ~minister Mark Harbers w rozmowie z AD.
Co dzieje się na lotnisku?
Obecne problemy na lotnisku wynikają przede wszystkim ze zbyt małej ilości pracowników. Brakuje na przykład osób, które potrafią załadować i rozładować bagaż, ale także tych przy stanowiskach odprawy i ochrony. Zatrudnione osoby masowo nie przychodzą do pracy, gdyż uważają, że są tam wykorzystywane i pracują zbyt ciężko.
Punkt widzenia narzekających pracowników portu potwierdził m.in. przedstawiciel związków zawodowych FNV David van de Geer. Uznał, że ,,istnieją granice tego, co można robić z pracownikami w obecnych czasach”. Osoby zatrudnione w porcie naprawdę działały pod stałą presją i nie mogły pozwolić sobie na chwilę oddechu.
Strajk na lotnisku
Protest pracowników, którzy narzekali na zmęczenie i złe warunki pracy odbył się 23 kwietnia. Na kilka godzin port został całkowicie sparaliżowany, bo strajk nie został wcześniej zapowiedziany. Podobnie jak w weekend majowy odwołano wiele lotów, a część przesunięto na późniejsze godziny.
Terminal jest w tej chwili przepełniony. Schiphol apeluje do podróżnych, aby nie przyjeżdżali więcej na lotnisko [...] Jest nam bardzo przykro, że musimy to zrobić, ale jest to konieczne, aby zagwarantować bezpieczeństwo ~władze lotniska w oświadczeniu z 23 kwietnia.
Schiphol jest trzecim największym lotniskiem w Europie, biorąc pod uwagę natężenie ruchu. Przed pandemią corocznie miejsce było odwiedzane przez 25,5 mln pasażerów. Wyprzedza je tylko paryski port Charlesa de Gaulle'a i Heathrow w Londynie.